piątek, 5 września 2014

Jak pływa nowy króliczy garmin?


Króliczy garmin 310xt dokonał żywota. Chorował długo i kilka razy przechodził w stan śmierci klinicznej. Wobec jego wzrastającej zawodności i nieprzewidywalności oraz pogłębiającej się amnezji, poniechał w końcu Królik uporczywej reanimacji. Ciężko się rozstać, bo Królik z tym małym pomarańczowym przepracowali w sumie ponad 2200 godzin i od ponad trzech lat towarzyszyli sobie wzajemnie wszędzie.


Umarnięty króliczy garmin 310xt na marach

Nie mógł jednak Królik długo się smucić, a co ważniejsze: nie mógł już dłużej biegać i dwukółkować z telefonem. Jest więc na króliczym nadgarstku nowiutki, błyszczący i czarny jak psi nos garmin forerunner 910xt. Wszystko takie znajome (nawet popiskiwania), ale jakby sprawniejsze i dokładniejsze. Ale…

Po lewej stumetrówki z metody podczepkowej, po prawej - nadgarstkowej

Ale chodzi oczywiście o pływanie, w którym 910xt na razie trochę Królika rozczarowuje. W basenie Królik chyba jednak woli pływgarmina, który jest przede wszystkim mniejszy i lżejszy, po drugie ma opcję „drill mode” (na przykład do pływania z deską), po trzecie wreszcie wyświetla „interwał” jako łączny czas płynięcia i pauzy (co lepiej się nadaje do wielu stricte pływackich ćwiczeń).
 

Wygładzenie wykresu prędkości z danych z 910xt w opcji open water swimming w stosunku do metody podczepkowej z 310xt
Podobnie jest z mapą

No i pływanie w otwartej wodzie. 910xt co prawda zlicza pociągnięcia (i ich średnią długość), czego 310xt nie umiał, ale pływanie z nim na nadgarstku na razie daje Królikowi znacznie mniej wiarygodne rezultaty niż rejestrowane przez 310xt, który pływał pod czepkiem (choć 910xt pod czepkiem robiłby to pewnie co najmniej równie dobrze). W szczególności rozczarowujące są wyniki pływania z autolapem co 100m, co Królik lubi robić, by później móc analizować tempo pływu, a na bieżąco słuchać kolejnych pisków i mieć świadomość, ile już przepłynął. Piskania autolapów z 910xt na nadgarstku w zasadzie nie słychać, a podział danych na 100m odcinki daje co najmniej kuriozalne efekty, co w wersji podczepkowej w zasadzie się nie zdarzało.

Dalej więc muszą Królik i 910xt pouczyć się pływać razem.

4 komentarze:

  1. Pod wodą Garmin gubi zasięg GPS, stąd podczepkowa metoda jest dużo dokładniejsza. Podobnie z dźwiękiem - pod wodą ten rozchodzi się znacznie słabiej, ja np. bardziej czuję wibrację niż słyszę piknięcie. Ale ogólnie 910XT to super sprzęt, będziecie razem szczęśliwi! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, tak, tak, ale 910xt mógłby ten swój akcelerometr wykorzystywać do korekty pomiaru dystansu mierzonego gpsem, tymczasem chyba tego nie robi...

      Usuń
    2. A, to akurat fakt, mógłby. Ale nie wiem, na ile byłoby to efektywne.. a swoją drogą, którą wersję softu masz? Bo oni często grzebali w pomiarze pływania, może nie masz najaktualniejszej? (bodaj 3.0)

      Usuń
    3. Firmware najnowszy jest.
      A 910xt jest cudny, masz rację. Akcelerometr i barometr atmosferyczny to dwie rzeczy, których poprzednie modele nie miały. Barometr działa pięknie i pomiar wysokości jest znacznie dokładniejszy, łapie nawet wbiegnięcie na kładkę nad ulicą. Choć ma biedaczek niespodziewane wzloty lub upadki, jak się go na parę godzin wyłączy, a w międzyczasie pogoda się zmieni :)

      Usuń