poniedziałek, 15 marca 2021

Płynąc płynie

W końcu opóźniony powrót do Warszawy. Królik zmęczony, bo tysiące spraw i praca. Ale najważniejsze, że w końcu treningi grupowe. Trudne. I wspaniałe. Jakieś ćwiczenia, przyspieszenia i wysiłki, których Królik sam przez półtora roku sobie nie zadawał. Różne nowe mięśnie jakby się ujawniły poprzez lekkie omdlewanie. Nagle uradowała jakaś dawno zapomniana normalność obecności innych ludzi, w szatni, na torze, na potreningowym śniadaniu.

 

 

 

 


 

I znów się wszystko rypło. A Królik myślał, że przez cztery tygodnie pobytu uda mu się prześlizgnąć. Ale nie, znów enty lockdown, zamknięte pływalnie. Odpoczywać to może Królik parę dni. A tu zaraz go będzie nosić. Dobrze, że są jeszcze te różne kawałki nieba, materii organicznej i nieorganicznej, no i rower.