piątek, 26 czerwca 2020

100


Parę dni temu minęło 100 dni lockdownu. Generalnie Królik wciąż nurza się w jakiejś swojej mroczności. Wydaje się, że ratuje rutyna. Trochę ratuje. A trochę może jest też tak, że dopóki ta rutyna będzie trwać, dopóty się Królik nie wygrzebie. Na pewno monotonia i podkręcanie kilometrażu nie robi dobrze Króliczemu ciału. Kolano jeszcze się trzyma, za to achillesy już mają dość.



Liczby wyglądają tak. Bieganie: 91 razy za w sumie 1039.7km. Średnie tempo dość obłędne, było sporo naprawdę szybkich biegów. Rower: 4428km, dużo jeżdżenia pozamiejskiego, więc i niezła średnia prędkość. Może i zepsute hamulce pomogły? Do tego Królik dokręcał coś na trenażerze. No i pływanie od czterech tygodni na nielegalu w jeziorku, na razie w dawkach homeopatycznych. I trzy wypady nad morze.



Zrobiło się gorąco. Zresztą cały lockdown to upały, już w marcu bywało naprawdę gorąco. Teraz bywa nie do wytrzymania. A z pływaniem tu wciąż bieda. Jeziorko otworzyło się tylko dla mieszkańców gminy. W innych miejscach konieczne rezerwacje. Jak działać będą baseny, nie bardzo wiadomo. Pływanie może uratować Królicze achillesy. I głowę. Jak zwykle.



poniedziałek, 1 czerwca 2020

Geen goede vooruitzichten


Minęło 11 tygodni lockdownu. W przypadku Królika 11 tygodni obłędnej rutyny. Głównie bieganie i rower. Brak pływania rzuca się Królikowi na głowę.

Przez ten czas wydarzyło się wszystko. Wdrapał się Królik tak wysoko, że musiał spaść na pysk tak, jak jeszcze nigdy w życiu nie spadł. Głowa tego nie wytrzymuje zupełnie. Wymaga podkręcenia rutyny, dokładania minut i kilometrów. A i tak nie potrafi Królik nie myśleć, nie rozpamiętywać, nie płakać.

Krajobrazy rowerowe
Przez te 11 tygodni wyszło 3189km roweru i 792.6km biegu, czyli średnio 41.4km roweru i 10.3km biegu dziennie. Ale maj już był totalnie obłędny: w sumie 1508km roweru i 357.9km biegu, co dało średnio 48.6km roweru i 11.5km biegu dziennie.

Er zou uiteindelijk iets moeten instorten. Geen goede vooruitzichten. 

Parę jeziorek w okolicy z zakazem pływania. Do tego obsiadłe przez wrednych wędkarzy