czwartek, 27 maja 2021

Cztery tygodnie

 

Ostatnie cztery tygodnie. Obłęd rowerowy, ponad 400km tygodniowo na rowerze (a na rowerze jeździ się tu albo pod górę, albo jakimś niebezpiecznym dziurawym poboczem, albo pasami rowerowymi zasłanymi śmieciami i szkłem). Ponadto Królik stara się biegać. Nie przekracza 2km na raz, nie częściej niż co drugi dzień. Ale jakiś ruch biegowy bardzo Królikowi potrzebny. No i pływanie, które przypomina tarzanie się w kamieniach górskiego potoku, ale czasem – jak jest więcej wody w rzece – parę ruchów można zrobić.

 

Teraz więcej pracy. Jakiś wyjazd. Kilka dni poza rutyną. A potem znowu…

 


 




sobota, 15 maja 2021

Jeszcze wody!

Dwa miesiące niepływania. Królik nie ma już siły szukać basenów. Zagryza zęby i powtarza sobie, że przetrwał lockdown we Flandrii w zeszłym roku, to przeżyje i to. Ale czy na pewno? Bieganie też wciąż nie wchodzi w grę. Ledwo jakieś truchtania parominutowe od czasu do czasu. Byle nie zniszczyć znów achillesów (już trzy razy za szybko Królik w ciągu ostatniego roku do biegania wracał). Więc wciąż tylko rower i rower i rower. I dwa cudne miejsca, gdzie zanurzyć się można w strumieniu. Oczywiście na nielegalu, oczywiście gdy nie ma paskudnych wędkarzy, albo dzieciaków skaczących ze skały… Pozostała woda tylko do patrzenia…

 

Doggy Beach... psy to nie problem, problemem są wędkarze...

Devil's Pool... głęboka woda jest na trzy ruchy żabką dyrektorską... o ile dzieciaki nie skaczą...

Woda do patrzenia... Schuylkill river

Woda do patrzenia... Delaware river