sobota, 24 stycznia 2015

Januari träningshöjdpunkter


Pracowity styczeń w nowych okolicznościach przyrody stał się okazją do nowej rutyny treningowej. Wywrotka na nowym rowerze i obite żebro, sporo pracy, fatalna pogoda i warunki nawierzchniowe, nie zniweczyły wszystkiego tak do końca. Trochę Królik potrenował.

Po pierwsze udało się bieganie w naturze, mimo śliskości, mokrości, błotnistości. Zaraz obok domu ma Królik fajny park. I już nie może się doczekać, aż będzie można tam nie tylko biegać, ale i rzucić się do wody.

Jak to wszystko trochę rozmięknie, będzie można i pływać!
Z pływaniem gorzej, bo w godzinach, kiedy Królik może zaszczycić ośrodek sportowy z pięcioma basenami, jest tam okropny tłok. A w tłoku nie ma co liczyć na zrobienie starannie zaplanowanego treningu z wszystkimi stylami, ćwiczeniami technicznymi i tak dalej. Więc robi Królik czasem szaleńcze wydolnościówki, wyprzedzając na trzeciego, czy czwartego nawet, robiąc nawroty nawet jak cała ściana zastawiona jest jakimiś „odpoczywającymi”. I tak wyszły takie treningi typu 8x400m na długim basenie, czy 6x500m na krótkim. Zawsze coś.
 
Pływanie w tłoku. Byle szybko i bez zatrzymywania

Albo drabinka - widać, że mimo zwiększenia prędkości na krótkich odcinkach, liczba pociągnięć w miarę stała.  W treningu 6x500m udało się utrzymać prędkość, ale krok się skrócił - na zmęczeniu technika się posypała 

No i wreszcie śmieszne treningi spinningowe. Dwa lata temu w Irlandii Królik coś takiego spróbował i poniekąd nieco perwersyjne wydało mu się to stłoczenie rowerków, dudniąca muzyka i wykrzykujący jakieś zachęcające slogany, obciekający potem prowadzący na swoim rowerku na podium. Powoli jednak Królik przyzwyczaja się do takich zajęć i docenia, że niektórzy trenerzy mają naprawdę wyrafinowane plany na takie interwałowe treningi. A potem można jeszcze wskoczyć na bieżnię. 

Spinning. Tłok, hałas, pot, interwały

Pernilla też sama Królika nie wozi. A różnice wysokości są tu całkiem spore, w każdym razie w porównaniu z płaskością Mazowsza.

Pernilla. Na każdym odcinku walczy z pogodą i różnicami wysokości

niedziela, 4 stycznia 2015

Kanin på svenska


Powoli instaluje się Królik w nowym miejscu. Pogoda jest jednak przedziwna i Królik pluje sobie w brodę patrząc na to, co przywiózł, bo ciepła kurtka, wysokie buty, no i narty, są tu teraz co najmniej nie na miejscu. Przechodzą jakieś huragany, leje deszcz, ścieżki są oblodzone, a do tego jest co najwyżej pięć godzin niskozawieszonego nad horyzontem słońca.

Oblodzone ścieżki, ścięte lodem ulubione królicze miejsce do pływania, śniegu brak

Dobrze, że jest takie jedno miejsce, gdzie pod jednym dachem jest:
Pięć (!) basenów: 50m, 25m, do skoków, do gimnastyki w wodzie, przygodowy dla dzieci; co najmniej pięć sal do: spinningu, dwie do różnych tam zumb i stepów, jedna gigantyczna z chyba 30 bieżniami mechanicznymi plus rowerami, orbiterami, wiosłami itd., siłownia klasyczna z ciężarami, atlasami itd.; są sauny mokre i suche i jeszcze pewnie kilka rzeczy, których Królik nie zwiedził. Plus ogromny teren z chwilowo nieczynnymi basenami zewnętrznymi i siłownią plenerową.

Wszystko pod jednym dachem 
Jest co robić. Tym bardziej że choć – jak wiadomo – Królik nie dzieli się swoimi planami startowymi, ale jak już coś się uda, to pochwalić się lubi. Na razie musi jednak Królik wdrożyć się do rutyny nowego miejsca, nowej pracy i nowych treningów. Potem będzie myślał o zawodach.

Słońce! Mimo że lód zapowietrzony i trzeszczy, miejscowi śmigają środkiem jeziora na łyżwach albo po prostu spacerują