czwartek, 16 lutego 2017

Ferie. Śnieg. Przerwa w pływaniu, odpoczynek od roweru


Nawarstwiły się Królikowi trzy wyjazdy pod rząd. Najfajniejszy – ten na narty – już się kończy. Do tego dwie służbówki w kraju. Trochę willy-nilly zrobiła się przerwa od pływania. Choć lubi Królik eksplorować nowe baseny i pływać w podróży (to często łatwiej zorganizować niż rower), to tym razem jakoś to nie poszło.

Z tras narciarskich widoki ...

... powrót przez jezioro ...

Traumatyczna wizyta w OSiRze rzeszowskim (pływanie w poprzek 25m basenu, bilet na określoną godzinę na 45 minut i tak dalej) zniechęciła skutecznie do dalszych poszukiwań. A na Północy Królik baseny ma obczajone i jakoś po prostu nie miał ochoty jechać w tym celu do miasta.

... ścigając się z zachodzącym słońcem.

Początek braków w śniegu ...
 
Wolał bujać się koło domu (czyli w lesie) po śniegu. Śniegu niestety wcale wiele nie było. Starczyło na raptem pierwszych kilka dni pobytu, wtedy udało się trochę ponarcić. Potem ten śnieg się wyślizgał, zlodowaciał, wysublimował, skompaktował i Królik większą frajdę miał z biegania.

 
... taka jakaś mgła zeszła i szadź wykrystalizowała w postaci lodowych igiełek ...

... wszystko się zanurzyło w mglistości lodowej.


Do tego brak roweru – zarówno tego transportowego, jak i kieratu stacjonarnego. Do tego albo sporo pracy, albo nadrabianie zaległości w spaniu. W każdym razie poza rutyną. I może to najfajniejszy odpoczynek.

Fjord tylko częściowo zamarznięty