Gdyby nie to pływanie, Królik już by się dawno pochlastał, bo naprawdę
nie ma ostatnimi czasy wielu powodów do optymizmu. Po raz kolejny umknął Królik
od szpitala i poleciał na zawody na wodzie otwartej. Gdyby nie to, pewnie by
sobie nie poradził ze wszystkim, co mu się w głowie kłębiło.
To już trzecie Królicze i czwarte Mistrzostwa Warszawy Open Water na
Jeziorku Czerniakowskim. Za każdym razem inne warunki pogodowe, konkurencja, faktyczna
długość trasy, Królicze samopoczucie. Tylko oficjalny dystans 3km się nie
zmienia.
Królik mocny się nie czuje, krew słabiutka, ale może raczej wkurw na
swoją beznadziejną sytuację, dodaje czasem adrenaliny i chęci walki (o ile te
nie przegrywają ze słabością ciała). Z kolei w tym roku pogoda pochmurna,
trochę cieplarniana, z dość mocnym wiatrem, bardzo ciepłą i szlamowatą wodą.
Królik dobrze wiedział, z kim wygra bez problemu, a z kim nie ma szans.
Królik dobrze wiedział, jak to jest płynąć te trzy kilometry, jak musi rozłożyć
siły, dobrze też wiedział, że płynąc w otwartej wodzie bardzo trudno oszacować
tempo płynięcia i bardzo trudno obserwować konkurencję. I wszystko to dobrze
wiedząc, nie mogło się więc stać nic, co by Królika zaskoczyło. Było parę
wpłynięć na innych na początku i na bojach, było kilka ciał zapływających
drogę, ale to wszystko chwile tylko były podczas płynięcia raczej samotnie i w
tempie raczej komfortowym.
Pod koniec drugiej pętli postanowił Królik wydłużyć krok, przyłożyć
nieco siły do zagarniających wodę ramion. A od połowy trzeciej, ostatniej
pętli, to już było płynięcie szybkie. Ostatnie 100m (ku swemu zdumieniu)
uruchomił Królik nawet sześciotakt w nogach. Co ciekawe zupełnie nie widać tego
na wykresie tempa. Może tylko wydawało się Królikowi, że przyspiesza? W
porównaniu z zeszłym rokiem tempo marne, a to rok temu Królik czuł się słabiej,
a przede wszystkim nie miał siły pod koniec (znacznie zresztą wówczas dłuższej)
trasy. Czas wyszedł najlepszy z tych trzech startów. Teraz trasa była zmierzona
dokładnie. Jednak to rok temu zmierzyło się supertempo 1:42/100m, a w tym – raptem
1:46/100m.
Królik zadowolony jednak. Impreza zorganizowana perfekcyjnie, atmosfera
wspaniała. A przede wszystkim, skutecznie uciekł Królik na cały dzień przed
własnymi myślami.