czwartek, 17 listopada 2016

Służbowo. Na śnieg i deszcz


Nie miał Królik raczej takiego przewidywania, że na początku listopada będzie w Oslo śnieg. Ze śniegiem było tu ostatnio słabo. Przede wszystkim wtedy, kiedy Królik się na narty wybierał. A teraz miał lecieć służbowo i o takiej nieciekawej porze roku. A tu wiadomość tuż przed wylotem – bierzże narty, pada śnieg!

Widok z domu na fjord
Śnieg był, ale i pracy sporo było, a światła dziennego prawie wcale i tylko wtedy, gdy Królik zajęty był klikaniem i roztrząsaniem fundamentalnych zagadnień tego świata. Do tego różnica kilkunastu stopni spowodowała kilkudniowy niemiły okres dostosowywania się, kiedy Królikowi było bez przerwy zimno. Bieganie uskuteczniał Królik przed szóstą rano. W totalnych ciemnościach, bo tu słońce wstawało dopiero po ósmej. Latał wokół jeziora jedyną oświetloną ścieżką. Buty miał oczywiście zaopatrzone obowiązkowo w nakładki z kolcami.

Pigger na butach obowiązkowo przed wyjściem
Na narty jednak tego śniegu brakowało. Cienka wyślizgana warstwa na głównych trasach jeszcze wystarczała, ale w lesie trzeba było manewrować i zdzierać ślizgi na wystających korzeniach, kamieniach i drewnianych kładkach. Dwa razy tylko udało się Królikowi gdzieś na chwilę wyskoczyć i nawet było to za mało, żeby przypomnieć sobie podstawowy krok. Fotek z nart nie ma – iphone odmówił współpracy na mrozie.

Na biegowej ścieżce na ponad dwie godziny przed świtem
W niedzielę na biegowej ścieżce po świcie i w topniejącym śniegu
Szczęśliwcy i twardziele, do których Królik się niestety nie zaliczał, jeździli na rowerach. Trafił za to Królik na akcję promocji jeżdżenia na rowerze w zimie organizowaną przez ratusz. Można było wymienić opony na kolczaste, zaopatrzyć się w odpowiednie ubrania, napić kawy i zjeść słodką bułę. A miasto obiecuje, że główne trasy rowerowe będą miały priorytet podczas odśnieżania w zimie.

Akcja promocji zimowego rowerowania pod ratuszem
A potem nagle zrobiło się o kilkanaście stopni cieplej, polało ordynarnym deszczem. Pozostało bieganie na coraz bardziej błotnistej ścieżce. Biegania faktycznie było sporo. Za to pływania ledwo co. Raptem dwa razy. Nie miał Królik wiele siły jeździć na basen, a i pomysł to z gruntu koszmarny, żeby główny (i jedyny 50-metrowy) basen w mieście był czynny od 7 do 19. I to nie codziennie!

Na basen (i do sauny!)