czwartek, 29 grudnia 2022

2022

2022 zakończony mega infekcją. Taką, co to do grobu raczej zbliża. Chyba w życiu nie było tak źle, żeby ciało się po prostu poddało całkowicie. Plany na najambitniejsze pływanie ever w przyszłym sezonie i marzenie o tym, by nie zejść wchodząc na dwumetrowej wysokości wydmę, dzieliło parę dni. Najpierw hardcorowe, ale takie normalne objawy: ból łba jakby robaki wwiercały się w kości wokół oczodołów, skroni i do samego środka mózgu; duszący kaszel, boleśnie odrywające się, słodkawe płaty flegmy, które szybko trzeba połknąć, żeby nimi nie rzygać. A potem to już duszenie się i słanianie.

 


Dobrze że wcześniej udało się wykonać plan i dopływać do 813km w tym roku (inne parametry leżą i tak). Ostatnie dni roku nad morzem. Uzdrowiskowe spacerki, wdychanie jodu i zbieranie bursztynów.

 

Sportowo rok nieciekawy. Zawody basenowe inaczej niż w zeszłym roku (DSQ), w tym roku DNS, choć na podstawie tych samych przepisów. Jeszcze będzie trzeba pracować. Dużo chodzenia. Trochę inaczej wygląda życie z pieskiem. Jeżdżenie wciąż w nowe miejsca i szlajanie się po wiślanych łachach, łąkach, lasach. Mniej roweru więc. Z bieganiem bieda. W ogóle bieda. A ambicje na 2023 to takie tylko, żeby nie było gorzej.

 


 

czwartek, 29 września 2022

Oooooo

Wrzesień. Koniec lata, wakacji. Początek sezonu. Już myśli Królik o tym, co by w przyszłym roku pływowo zbroić. 

Tymczasem jeszcze dwie służbówki. Pływanie koniecznie. Pierwszy raz w Morzu Śródziemnym (Barcelona, znaczy się). Upał koszmarny, brak czasu, pływanie przed świtem. 



Drugi – w Lombardii. Tam, oprócz pracy, szybkie wyskoki nad Lago di Como (2 dni) i Lago d’Iseo (1 dzień). Do tego bardzo innowacyjne ćwiczenia w hotelowym baseniku długości 8m i wodzie 30-stopniowej w Bergamo. I dwa normalne treningi na normalnym basenie w Milano (z racji odwoływanego dwukrotnie lotu powrotnego). Wszystko z końcówką na Ooooo… 

Lago di Como

Lago d'Iseo

 
Milano

Bergamo

poniedziałek, 15 sierpnia 2022

Rytro x 6

 

 

 

Dwadzieścia siedem stopni

Trzynaście stopni

Znów to samo. Obóz letni. Szósty raz. A może takie poznawanie tego miejsca wciąż od nowa, odkrywanie nowych historii, nowych tras jest ważne? Bez rekordów, ale bardzo przyzwoicie. Pływanie z dużą dawką nielubianych sprintów. Rower raczej po płaskim, ale parę premii górskich się trafiło. Fajne ćwiczenia na sali. Leżenie w potoku wydłużane codziennie o minutę. Czyli Rytro.


Premia górska

Velo Dunajec

Poprad


środa, 3 sierpnia 2022

Jeziorak

 

Dziewięć dni nad Jeziorakiem. Umęczył się Królik tymi rodzinnymi wakacjami. Sporo pływania wyszło, 18 kilometrów w jeziorach różnych (lepsza woda w leśnych jeziorkach, a nie w tym największym). Trochę kajaka. Sporo zwiedzania (Prusy Wschodnie, więc jakieś zamki, dwory, a w konsekwencji pordzewiałe pegieery), włóczenia się po lasach i łąkach. Pogoda łaskawa (nie było upałów). Głowa i oczy odpoczęły jak dawno. Skóra znów zmaltretowana, ale do tego Królik się przyzwyczaja…

 

Pod wodą

 
W wodzie

W wodzie

Znad wody

niedziela, 10 lipca 2022

Wiosna lato

 

Nie ma czasu Królik pisać. Ani w ogóle na nic nie ma czasu. Życie jakoś trzeba żyć.

 

Cetniewo

W międzyczasie był majówkowy obóz w Cetniewie i takie dziwne treningi, do których Królik nie jest przyzwyczajony – same zmienne i zmienne i Królik, który jeszcze kraulem to jakoś potrafi nadgonić, to innymi stylami już odpada totalnie, w sumie 31.4km w ciągu 10 treningów. Było dużo łażenia po plaży i wystawiania klaty na słońce i wiatr (woda jakaś zimna).

 

Na Wiśle
 

Na Podlasiu

Z powrotem w domu codzienne treningi (achillesy wciąż zepsute, więc tylko pływanie i siłownia) i wypady z pieskiem. Złażenie Sadyby, Wilanowa, Ursynowa; lasów i łąk wszelakich wokół, brzegów Wisły, Świdra, Czarnej, Bugu, Liwca; oglądanie grzybów, kwiatków, insektów (tych coraz więcej), ptaszków i innej zwierzyny. Jeszcze roboty ziemno-nasadzeniowe w ogródku. Aż się upały zrobiły i Królik zdycha. Od tego wszystkiego jeszcze dramatyczne alergie skórne, nosowe i oddechowe.

 

Ze sportowych przedsięwzięć tylko 3km OW w Garwolinie. Upał był porażający, choć woda dobra. Okularki zaparowały, ale nie przeciekały. Żadnych fakapów nie było. Do pierwszej bojki parę osób się po Króliku przepłynęło, potem już sobie Królik sam płynął i tak mniej więcej w treningowej kolejności dopłynął za koleżankami.

 

Garwolin start

 

Garwolin meta

I tak mija wiosna-lato.

poniedziałek, 11 kwietnia 2022

Najsłabsza część cielesnej machiny

Wojna...

 

I przez ten czas było ciepło. Już Królik ganiał z gołą klatą. Był śnieg w kwietniu. Było wiele drobnych wyjazdów: słońce, wiatr, rzeki, stawy, ptaki, płazy, gryzonie i większe ssaki. Królik zaangażowany w sztuki plastyczne (malarstwo i film). Tysiąc rzeczy domowo-rodzinnych. Praca.

 



No i nawet choroba była. Zaczęła się od spuchnięcia na ulubionym Króliczym zadaniu 3x400m z progresją. Po prostu ostatniej czterysetki już nie dał rady Królik popłynąć szybciej, czas jakiś żenujący. I potem stracił głos i mówił tylko szeptem przez cztery dni. I siedem dni nie pływał. Prawie się nie ruszał. Dramat. Że wystarczy tydzień żeby, stracić rok pracy nad urwaniem 3 sekund z czasu na 400m kraulem. Tydzień, żeby plecy przestały się zginać. Tydzień, żeby nabrać totalnego uczucia wyrzygu do siebie.

 

No, ale wraca Królik też do prób biegania. Na razie po minutkach na bieżni lub wokół osiedla. Achillesy wciąż się buntują. Faktycznie najsłabsza część cielesnej machiny biegowej…

 



 

wtorek, 15 lutego 2022

400m dalej i trzy lata później


Znów 6:03. Wstydu nie ma, ale Królik niezadowolony. Bo sześć minut na koronnym dystansie wciąż niepokonane. To, że na zawodach Królik pływa najwolniej, to taka dość oczywista oczywistość. Okoliczności na ostatnich grudniowych mistrzostwach świata (pardon, Warszawy) nie były sprzyjające i jakiś żenujący wynik 6:11. Sprawdzian na porannym treningu ze startem z wody, po dobrej rozgrzewce. Tak Królik lubi i tak jest przyzwyczajony pływać. I szybsza koleżanka na torze obok. Wszystko szło dobrze. Tylko że taki wynik był już, a do sześciu minut wciąż jeszcze lata świetlne. 

 



 

poniedziałek, 7 lutego 2022

4 x 21km

Takie tam Królik sobie zadaje durne zadania: codziennie w wodzie i tak cztery tygodnie po co najmniej 21km.

 

 

I potem jeszcze tylko siiił siiił na zjeżdżalni...
 


sobota, 1 stycznia 2022

2021

Dużo się działo w 2021.

 

 


Nogi poza naprawą, więc Królik nie biegał. Pływał. Niestety jakieś trzy miesiące wypadły z powodu basenowych ograniczeń (najpierw w Belgii, potem w Stanach). W sumie więc 759km tylko. Były zawody OW w USA i w Austrii. Te austriackie ważne (wygrane i to na 10K). I jedne na basenie. Ważne z powodu DSQ. A raczej z powodu całego wsparcia, jakie Królik otrzymał. Był letni obóz pływacki. I weekendowy trening water polo.

 



No i rower. Na głowę ważny. W Belgii podczas zakażenia. W Philadelphii podczas zamknięcia basenów. Te 400km tygodniowo na miejskich rowerach stało się miarą potrzeby oczyszczania głowy. W 2021 wyszło 9574 rowerowych kilometrów. Z powrotem w kraju narodził się Lancelot, wyjeździł z tego na razie raptem 2600km. Życiowe zmiany trochę może Króliczą głowę ostudziły. Spacery i taka codzienna normalność.

 



I jeszcze foty ze świątecznego wyjazdu w góry. Koniec 2021.