wtorek, 15 grudnia 2020

Lopen!

Pływanie. Byle częściej na basen, najlepiej codziennie. No i coś musiało trzasnąć w łopatce. Choć może bardziej od desperackich ćwiczeń na drążkach. Więc po dwóch tygodniach od uruchomienia basenów pauza.

 


Za to powolutkowe rozbiegiwanie się po 2-3km dziennie i wałkowanie nóg bez końca, dało na razie zaskakujące rezultaty. Pięć kilometrów to już wydawało się nieodpowiedzialną rozkoszą. I las mokry, błotnisty. I sześć. Osiem. Dziewięć. Ponad dziesięć kilometrów. Może Królikowi uda się tego nie spieprzyć i wrócić do sensownego biegania. A w każdym razie w międzyczasie zaleczyć coś naderwanego w łopatce, żeby jak pójdzie noga dla odmiany, można było znów trzaskać kilometry w wodzie.