sobota, 20 stycznia 2018

Zimowa rutyna przed feriami

Po powrocie z obozu pływackiego spał Królik cały dzień. A następnego rozpoczął swoją rutynę, czyli trzaskanie treningów, ile wlezie.

Bieganie w przerwie w pracy ma swoje widoki
Wylatuje Królik z roboty i jak najszybciej nad Wisłę
Trzy kilometry od roboty i już się biega w takich okolicznościach przyrody

W basenie dużo nielubianego pływania na nogach, na boku, ćwiczeń technicznych, a nawet sześciotaktu. W grupie okrutne zadania typu 10x100m w 1:30 albo superprzyjemne ponaddwugodzinne tlenowe wypływania.

Trzy kilometrówki i sześć przebieżek
Podbiegi i zbiegi i podbiegi i zbiegi

W bieganiu podbiegi, przebieżki, przyspieszki, podłużki. Najlepsze, że raz na tydzień udaje się biegać w czasie pracy, a to oznacza trasę nad śródmiejską Wisłą. Na kręcenie w domu to już w ogóle nie ma Królik sił. Chyba tylko tak, żeby się spocić i jakiś film obejrzeć (bez zrozumienia na ogół).

Poranna droga do roboty

Do tego przedzieranie się przez zmarznięte miasto na rowerze. A w robocie niestety masakra, ale jeszcze kilka dni i urlopowa zmiana otoczenia. Śnieg na razie jest i chyba nie stopi się do Króliczych ferii.