niedziela, 18 listopada 2018

Czas nakarmić wombaty

Coś się niedawno ważnego stało w Króliczym życiu. Wreszcie ma Królik jeden jasny (i nie do końca może realny) cel sportowy: nakarmić wombaty!

Jeszcze nie morsowanie, ale już chłodzenie
 
Biegowe poranki

Nie ma dnia, żeby Królik nie myślał o kolejnych zawodach, kwalifikacjach, punktach, wyjazdach, sprzęcie, lejącym się pocie, pociętych dłoniach, siniakach, obtarciach, które nadejdą już na wiosnę. A wszystko po to, żeby zadowolić te prześliczne torbacze.

1, 2, 3, 3, 2, 1 minutówki max

Podbiegi

3x1km w tempie ponadprogowym

Takie tam 12x400m na małym basenie

Są więc biegi takie i owakie. Pływanie, byle długo i najlepiej w łapkach. Ćwiczenia. No i mrożenie ciała. Wszystko jeszcze za mało i jeszcze niezbyt mądrze. Ale będzie lepiej. Wombaty czekają!

niedziela, 4 listopada 2018

Koniec złotej jesieni

Się Królik wybrał na długi weekend na krótki wyjazd pływowy. Fajnie było i urodziły się nowe uwagi do poprawiania Króliczego kraula. Jak zwykle sporo tego jest i jak zwykle obiecuje sobie Królik, że będzie nad tym wszystkim solidnie pracować. Pocieszającą uwagę otrzymał też od mistrza, że nie warto Króliczych nóg uruchamiać, skoro i tak Królik nastawia się na długie dystanse (i to w butach), a tak naprawdę dlatego, że mnóstwo jest do poprawy w górnej części ciała. 

Jesienne kwiatki w polu

Pływał Królik wolno, ale za to w szybkiej grupie. Nie wyszło tego pływania tak obłędnie dużo: niecałe 23km w trzy i pół dnia. Mały basen, więc i czasy wydają się niezłe. Na przykład z takiego zadania 9x200 swobodnie popłyniętego w tempie 3:01. Albo 6x100 ze skokiem w tempie 1:22 (to już było na granicy umierania). 

Akwen pływowej kaźni jesiennej

Chyba pierwszy taki wyjazd, kiedy nie było dodatkowego biegania, ćwiczeń na sali, wyjść w teren. Za to się w końcu porządnie wyspał Królik, co w domu jakoś nie wychodziło. A na steraną główkę Króliczą to dobry lek.