poniedziałek, 11 kwietnia 2022

Najsłabsza część cielesnej machiny

Wojna...

 

I przez ten czas było ciepło. Już Królik ganiał z gołą klatą. Był śnieg w kwietniu. Było wiele drobnych wyjazdów: słońce, wiatr, rzeki, stawy, ptaki, płazy, gryzonie i większe ssaki. Królik zaangażowany w sztuki plastyczne (malarstwo i film). Tysiąc rzeczy domowo-rodzinnych. Praca.

 



No i nawet choroba była. Zaczęła się od spuchnięcia na ulubionym Króliczym zadaniu 3x400m z progresją. Po prostu ostatniej czterysetki już nie dał rady Królik popłynąć szybciej, czas jakiś żenujący. I potem stracił głos i mówił tylko szeptem przez cztery dni. I siedem dni nie pływał. Prawie się nie ruszał. Dramat. Że wystarczy tydzień żeby, stracić rok pracy nad urwaniem 3 sekund z czasu na 400m kraulem. Tydzień, żeby plecy przestały się zginać. Tydzień, żeby nabrać totalnego uczucia wyrzygu do siebie.

 

No, ale wraca Królik też do prób biegania. Na razie po minutkach na bieżni lub wokół osiedla. Achillesy wciąż się buntują. Faktycznie najsłabsza część cielesnej machiny biegowej…