czwartek, 21 maja 2020

Sto osiem dni!


Tyle minęło od czasu poprzedniego pływania. Nawet wanny Królik nie ma, żeby choć się zanurzyć. Morze! Wbrew zakazom, ale musiał Królik. Pierwsza wycieczka dalej niż 30km od ponad 4 miesięcy. Złamanie codziennej rutyny biegania i roweru, którą trzyma Królik od sześćdziesięciu sześciu dni.

Ylva zrobiła swoje rutynowe 70km wzdłuż wybrzeża

Okazało się, że nie zapomniał Królik pływać. Najwyraźniej umiejętność ta nie siedziała w odciętych częściach ciała. A bez nich pływa się jeszcze przyjemniej, choć pozrastane na razie byle jak skóra i mięśnie jeszcze ciągną i przeszkadzają. Ale już zakres ruchów potrzebnych do pływania jest, już strupów, nitek, żyłek wystających z ran (chyba) nie ma. Musi Królik zacząć ćwiczenia na górną część ciała. Byle tylko poza morzem jeszcze jakiś akwen otworzyli!