niedziela, 13 kwietnia 2014

Wody otwarte otwarte!


Służbówka na parę dni do Irlandii. No to spakował Królik outfit biegowy i strój do pływania. Ocieplany strój do pływania też. Bo Królik kocha pływać, kocha morze i musi wejść do każdej wody, którą zobaczy, niezależnie od jej temperatury i brudności. Aha, jakieś papiery do pracy też w końcu wziął Królik. Tylko że w Irlandii zimno. Znacznie zimniej niż ostatnio w Warszawie. Pochmurno, wietrznie. A Morze Irlandzkie po zimie jeszcze zupełnie nie miało okazji się ocieplić. Ale w końcu po to jest pianka, żeby królicze ciało ogrzewać, tym bardziej, że Królik piankowej pomocy w utrzymaniu się na wodzie nie potrzebuje. Ostatniego dnia pobytu wyjechał więc w końcu Królik rano (by trafić na najwyższy poziom wody), przez deszcz i wiatr, w czapce, rękawiczkach, nieprzemakalnych spodniach i kurtce przedarł się na rowerze do kąpieliska. Już miał nadzieję, że nie będzie tam nikogo, że nikt nie pomoże Królikowi zapiąć pianki, i że honorowo będzie się można wycofać. 

Na mapie to pływanie nie wygląda imponująco. Prognoza pogody obowiązkowo z uwzględnieniem pływów

A tu się okazało, że zgraja krzepkich Irlandczyków i Irlandek już ochoczo rozbierała się i wskakiwała do wody. Zaraz otoczyli Królika ciekawskim wianuszkiem i w podnieceniu wykrzykiwali, jaka woda jest dziś wspaniała, jakie morze piękne i żeby Królik się pospieszył. Nie było wyjścia. Czucie w stopach stracił Królik zanim naciągnął na siebie piankę, więc nawet ochoczo podreptał do wody. Otaczająca go woda odebrała Królikowi chwilowo możliwość oddychania. Ale potem już było lepiej. Najgorzej, że dłonie i stopy odpadały, po prostu krzyczały z zimna. W zasadzie to nie pianka, ale gumowe skarpetki i rękawiczki, jakie niektórzy doświadczeni kąpielowicze mieli, bardziej by się przydały. Królik więc pognał kawałek kraulem, ale nie miało to rozgrzewającego efektu. Wyszedł z wody na chwilę i zaraz heroicznie wskoczył znowu. W sumie udało się przepłynąć niecałe 300m w ciągu jakichś sześciu minut. Cóż, woda miała temperaturę 8 stopni. Ale sezon na pływanie pod gołym niebem Królik uważa za otwarty.

W takim towarzystwie i w pod takim niebem, pływanie to sama przyjemność

A tak w ogóle, to stwierdza Królik, że wszelkie wyjazdy (nawet służbowe) są wspaniałe. Można odpocząć od domu i wszystkiego, co w codzienności tak irytuje. Ale można też naprawdę efektywnie popracować i intensywnie potrenować. Bo oprócz tego zanurzenia w morzu, Królik zaaplikował sobie dwa biegi, częściowo po plaży (w sumie za 23.9km) i dwie przejażdżki rowerowe (w sumie za 142km). Aha i jeszcze pompki i brzuszki. Po bieganiu rano po plaży i po 150 pompkach miał Królik zapewne nieco zaczerwienione policzki, a mięśnie ramion i dłonie nieco mu drżały, do tego co chwila prosił o kolejną szklankę wody – przy śniadaniu służbowym międzynarodowa brać mogła mieć niezły ubaw.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz