piątek, 18 kwietnia 2014

Stolice roweru. Dublin jak zwykle leworęczny


Dublin wysoko jest w statystykach przyjazności rowerowej. W 2013 zajął 9 miejsce w rankingu Copenhagenize z 60 punktami. I owszem ostatnio dużo się w Dublinie zmieniło. Powstało sporo pasów i śluz rowerowych, system rowerów publicznych i takie inne udogodnienia, ale doprawdy nie przekłada się to na to, co dzieje się w mieście.

Bo po Dublinie jeździ się źle. Nawierzchnia dróg jest nierówna, pasy dla rowerów wąskie. Odseparowanych ścieżek jest niewiele, często są dwukierunkowe po jednej stronie ulicy (a raczej raz po jednej raz po drugiej). Dublin jest zatłoczony i zakorkowany. W Dublinie rządzi samochód i źle zorganizowany system jednokierunkowych bardzo szerokich (na przykład czteropasmowych) ulic, co jest uciążliwe w szczególności dla przyjezdnych, którzy nie mogą wrócić tą samą drogą do miejsca, z którego wyruszyli; dla rowerzystów, którzy nakładać muszą drogi i dla pieszych, którym ciężko jest przejść przez jezdnię pokonując taką rzekę samochodów. W Dublinie są irytujące, faworyzujące auta systemy zmiany świateł na skrzyżowaniach, z przyciskami dla pieszych, przez które piesi czekają dłużej.


Pas rowerowo-autobusowy. Czteropasmowa jednokierunkowa i rowerzysta na środku skrzyżowania czekający na przeskoczenie

Kierowcy zachowują się nie lepiej niż na wschodzie Europy, mijają rowerzystów w odległości kilkudziesięciu centymetrów, zajeżdżają drogę. Do tego po Dublinie jeżdżą autobusy, całe hordy autobusów i to piętrowych, które wydają się więc jeszcze większe i bardziej zagrażające, po Dublinie jeździ też multum taksówek prowadzonych przez kierowców, którzy przekonanie o tym, kto jest najważniejszy na drodze dzielą ze swoimi warszawskimi kolegami.


Rowerzyści po prawej stronie jezdni. Autobusowa godzina szczytu

Choć, trzeba przyznać, rowerzyści są chyba jeszcze bardziej bezczelni niż w Warszawie. Pchają się pomiędzy krawężnik i autobus nawet, gdy miejsca ledwo starcza, by wcisnąć tam oponę, pchają się między rzędy samochody z prawej i lewej strony, przejeżdżają na czerwonym świetle, nie sygnalizują zamiaru skrętu. Rzadko jednak jeżdżą po chodnikach, zresztą chodniki w Dublinie są wąskie i zatłoczone. Bardzo wielu rowerzystów jeździ w kaskach i odblaskowych kamizelkach, a to też świadczy o ich poczuciu braku bezpieczeństwa.


Jak już się nie da przecisnąć obok autobusów, to trzeba iść

Bezpieczniej jednak jest na irlandzkich drogach niż na polskich. Mimo wzrostu liczby aut, liczba śmiertelnych ofiar wypadków spada. W 2010 roku było 212 zabitych, czyli 47 osób na milion populacji (w Polsce 102 ofiar na milion mieszkańców). W 2010 roku wśród ofiar było pięciu rowerzystów (w Polsce w 2012 - trzystu). W Irlandii udział rowerzystów wśród wszystkich ofiar maleje (podobnie jak udział pieszych), a większość wypadków ma miejsce w terenie niezabudowanym, 42% wypadków z ofiarami śmiertelnymi to wypadki, w których udział bierze tylko jeden pojazd. Widać też z danych demograficznych ofiar (większość to młodzi mężczyźni), że najniebezpieczniejsza jest szybka jazda poza miastem (91% wypadków śmiertelnych jest winą kierowców aut). W Dublinie zginęło w ostatnich 7 latach pięciu rowerzystów. Jak na długość dróg, liczbę przejechanych osobokilometrów i koncentrację możliwych kolizyjnych sytuacji, duże miasta są stosunkowo najbezpieczniejsze. Wszystkie irlandzkie wypadki można obejrzeć na stronach Road Safety Authority.
 

Rowerowe wypadki w Dublinie w 2011 roku. Wszyscy zabici rowerzyści w Irlandii w latach 2005-2012

Królik przez w ostatnich latach był w Dublinie kilkukrotnie i wyhodował sobie sympatię do tego prowincjonalnego miasta. Więc dobrze jeździ się Królikowi po Dublinie. Po mieście, które poznał już nieźle, więc może poruszać się całkiem na czuja, mieście, w którym poznał różne przejścia, przejazdy, skróty. Do leworęczności Dublina, która za pierwszym razem nieco go zaskoczyła, przyzwyczaił się Królik po paru godzinach. I jakoś wraca do niej bezboleśnie, mimo długich przerw pomiędzy wizytami w Irlandii. W końcu rower (i Królik) są w zasadzie symetryczne. Gorzej z poczuciem bezpieczeństwa – w Dublinie nie jeździ się pod tym względem komfortowo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz