wtorek, 10 listopada 2020

Konijntje gaat stuk

Jedenaście dni drugiego lockdownu. I już się popsuł Królik.

 

Po zamknięciu wszystkiego Królikowi został rower i trenażer. Więc kręcił, ile wlezie. W czasie tych pierwszych dni był też dwa razy nad morzem. Woda już tylko do morsowania. Ale pierwsze od miesięcy spokojne i króciutkie bieganie po plaży. No i wspaniale. Udało się: 15h trenażera i 450km w terenie.

 

I poszło. Szczypiące, czasem nawet ordynarnie bolące achillesy (głównie ten w lewej nodze), jakoś tam zaleczone niebieganiem, nagle poddały się zupełnie. Prawa noga (teraz dla odmiany) nie może ani chodzić, ani pedałować, ani w ogóle nic. Zdaje się, że dni Królika są policzone.

 

Popołudniu wzdłuż kanału już Królik nie pojedzie

 
Krowy

Na wschód słońca nad Dijle Królik nie pojedzie

Nad morze nie pojedzie

Po plaży nie pobiega

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz