Rutyna jakaś się wytworzyła po świętach, choć zaraz ferie, choć zaraz znów się wszystko rypnie. Na basenie dwa ważne sprawdziany, które poszły nieźle, jeżeli porównać z Królika niemocą w końcówce roku i tak sobie, jeśli rozpatrywać je w kategoriach bezwzględnych. Po raz kolejny też wykazał się Królik na tle grupy głównie wytrzymałością. Osiemset metrów w tempie 1:33 to chyba rekord życiowy. A kolejny test 5x200m niby dobrze, ale jednak bywało już szybciej, a to że cała grupa popłynęła jakoś wolno nie bardzo pociesza.
Bieganie ostatnio głównie po śniegu i lodzie, ale jest trochę przyspieszenia i trochę siły testowanej na podbiegach. Na rodzinnym wypadzie na Mazury udało się pobiegać 25km w przyzwoitym tempie po totalnym lodzie, a nawet założyć narty biegowe. Jeszcze jedno jakieś niespodziewane bieganie w śniegu wpadnie Królikowi, który najlepiej wyłącza głowę poprzez przebieranie kończynami, no i zostają dwa miesiące do prawdziwych zawodów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz