czwartek, 30 kwietnia 2015

Skotsk bekännelsen


Przez trzy miesiące rozstania Szkot bardzo stęsknił się za Królikiem. Gdy zrobiło się nieco cieplej, Królik wykorzystywał dojazdową Pernillę na dłuższych wycieczkach za miasto. W końcu Królik wrócił po Szkota, który został wyczyszczony po zimie, przetestowany jeszcze parę razy pod Warszawą, rozebrany i zapakowany do walizy. W luku samolotowym było mu nieco zimno, ale nie trzęsło nawet tak bardzo, jak się obawiał. Dotarł bezpiecznie na miejsce i został z powrotem złożony przez niewprawnego Królika. Tutaj jednak od razu mu się spodobało. Jest dużo gładkiego asfaltu i dużo wydzielonych dla rowerów dróg pod miastem, którymi śmigać można bez oglądania się na samochody. Trzeba oczywiście przedrzeć się przez irytujące skrzyżowania, wąskie pasy rowerowe i tak dalej, ale potem czekają pyszne widoki i wiatr w szprychach.

Szkot prawie gotowy do drogi. I już obok Pernilli - w ten sposób w pokoju Królika nia ma już na nic miejsca

Mniej podoba się Szkotowi to, że Królik jakiś słaby jest. Niby przez zimę chodził na zajęcia spinningowe, niby jeździł do pracy na Pernilli, ale wciąż jeździ tak samo wolno, jak na jesieni. A Szkot lubiłby trochę przyspieszyć. To prawda, że tu wszędzie są górki, ale doprawdy mógłby Królik trochę więcej wysiłku włożyć w te podjazdy. A ten ledwo, ledwo kręci i narzeka, że go uda bolą. No i jak już się na górę wdrapie, to przecież jest zjazd. Szkot chciałby jechać jeszcze szybciej, pochylać się elegancko na zakrętach, tymczasem strachliwy Królik hamuje bez sensu i psuje całą zabawę. Takie średnie te wycieczki na razie wychodzą, jeśli chodzi o długość, bo albo pada, albo Królik mówi, że musi zająć się tą swoją głupią pracą.

Szkot na trasie



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz