sobota, 11 kwietnia 2015

Kanins vegan mejerisubstitut


Królik nie przepada za udziwnionymi produktami spożywczymi, które w zasadzie nie wiadomo, co zawierają. Jakoś jednak z ciekawości, może też trochę z żywieniowej nudy, popróbował ostatnio kilka pseudonabiałowych wynalazków wegańskich. I miło się rozczarował.

Napój (zwany też mlekiem) sojowy spożywał niekiedy Królik do musli, ale bez zachwytów. Tutaj zasmakował mu napój (zwany też mlekiem) migdałowy. Jeszcze kilka różnych takich napojów jest do wypróbowania (ryżowy, owsiany, kokosowy…).

Mleko sojowe, mleko migdałowe...

Drugim stopniem żywieniowego wyrafinowania stały się tak zwane sojgurty. Może dlatego, że po prostu są słodkie, ale Królikowi się spodobały. W szczególności z dodatkiem owoców, w szczególności mrożonych jagód, mogą być zastępnikiem lodów, którymi niegdyś Królik się zażerał.


Jogurty z owocami, jogurty owocowe...

Obecnym szczytem finezji jest produkt sojowy, który w zamierzeniu ma przypominać ser żółty. Może Królik już nie bardzo pamięta, jak smakuje prawdziwy żółty ser (ostatnie wspomnienie sprzed pięciu lat naprawdę już wyblakło), ale kanapka z czymś takim naprawdę Królikowi sprawiła radość.

Rozpusta... kanapki z serem, musli z jogurtem waniliowym

Produkty nabiałopodobne są tu dostępne w każdym, nawet niewielkim, sklepie spożywczym (podobnie jak mleko, jogurty i sery bez laktozy), są jednak stosunkowo drogie. Oprócz soi, ziemniaków, kukurydzy mają one jednak niestety mnóstwo niepotrzebnych składników, które robią smak. Ale mięsopodobnych produktów na razie nie ma ochoty Królik próbować. Sam pomysł, żeby nazywać coś takiego bekonem, parówkami, kotletem itd., wydaje się niesmaczny. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz