czwartek, 3 października 2013

Pływgadżet od garmina


Królik znów się zakatarzył, ale przedsięwziął niezawodną pływokurację. Godzina moczenia na basenie, powinna wypłukać katar z nosa i wszelkie infekcje z uszu i zatok. Gorzej z bieganiem. Jeszcze miał we wrześniu Królik dwa wyjazdy i choć udało się wykicać 220km, to w realizacji ambitnych planów na razie Królik poległ. Jest za to okazja to opisania nowej króliczej zabawki. Wszyscy już ją znają, przetestowali, opisali. Ale na króliczą łapkę pływgarmin trafił dopiero niedawno.

Pierwsze zaskoczenia i rozczarowania

Miłe zaskoczenie. Pływgarmin jest lekki i choć większy niż mały zegarek, nie przeszkadza w pływaniu. Ale jest on zaprojektowany do noszenia na lewym ręku, a więc raczej dla osób praworęcznych. Na ile osobom leworęcznym przeszkadza to, że główny przycisk używany w trakcie treningu jest po stronie ramienia, a nie dłoni?
Miłe zaskoczenie. Brzęczyk i inwersja ekranu pozwalają mieć pewność, że włączyło się stoper. Tego brakowało Królikowi w zwykłym zegarku, który czasem brał na basen.
Rozczarowanie. Pomyłki w rozpoznawaniu stylu. Króliczy motylek został zakwalifikowany jako kraul, grzbiet niejednokrotnie jako żaba.
Gorsze rozczarowanie. Pływgarmin myli się czasem w liczeniu długości. Potrafi zarówno coś dodać, jak i nie doliczyć.
Rozczarowanie. Drill mode nie można zapauzować i rozdzielić na kilka ćwiczeń. Za każdym razem trzeba go wyłączać i ręcznie wpisywać dystans. Pływgarmin staje się wówczas bardziej kłopotliwym stoperem, tyle tylko że uwzględnia te ćwiczenia w ostatecznym podsumowaniu.
Rozczarowanie. Przy krótkich interwałach dużą różnicę w pomiarze czasu robi ręczne wciśnięcie przycisku, zmierzony czas jest więc dość wątpliwy.
Rozczarowanie. Nie można zaprogramować sobie treningu. Na przykład 8x200m z 30s przerwami, albo 12x100m w 2 minuty. Takie klasyczne pływackie treningi łatwiej robić ze ściennym sekundnikiem z kolorowymi wskazówkami.

Ile jest pływania w pływaniu?

Pływanie z pływgarminem daje możliwość odpowiedzi na intrygujące pytanie: ile jest pływania w pływaniu? Jak się biegnie przez godzinę, to na ogół się biegnie przez godzinę. Jeżeli jednak wskakuje się do basenu i wychodzi z niego po godzinie, to ile czasu się pływało? Oczywiście czasem pływało się 60 minut. Ale to raczej rzadko i inaczej niż w bieganiu, pływanie jednostajnym tempem przez godzinę nie jest dobrym treningiem.

Pierwsza królicza godzina w basenie z pływgarminem dała przepłyniętych 2500m, czyli taki średni króliczy dystans przy różnych ćwiczeniach, ale pływgarmin zanotował niewiele ponad 50 minut czystego pływania. Stanie przy ścianie stanowiło jakieś 16% całego czasu w wodzie. Kolejne pływanie, tym razem dłuższe, na dużym basenie i z dłuższymi interwałami dało 89% pływania w pływaniu. Kolejny podobny trening na 3400m dał 90% pływania w pływaniu.

Treningi

W ćwiczeniach 5 x 200m z pływgarminem Królik po raz pierwszy miał twarde dowody na to, że zaczyna za szybko, każdą kolejną dwusetkę płynął wolniej niż poprzednią. Dobrze widać też poprawę efektywności przy pływaniu w łapkach, jakieś 5 sekund na 100m na dużym basenie i ze trzy pociągnięcia (jedną ręką) na każdy basen mniej. Porównując ze sobą różne treningi widać też różnicę w efektywności pływania na małym i dużym basenie (avg efficiency).


Na typowym treningu pływackim, z różnymi krótkimi ćwiczeniami, w szczególności z kilkoma osobami na torze, dostaje się z pływgarmina taką kaszę informacji z możliwością sporych przekłamań (nie można dojść co się pływało, jeżeli pływgarmin myli się w rozpoznawaniu stylu), że trudno wyciągnąć z nich jakieś wnioski.

Przeniesienie danych do (darmowego) endo daje niekiedy zupełnie kuriozalne wykresy

Pływgarmina opłaca się więc włączać na długie wypływania, żeby monitorować tempo podczas całego dystansu. Takie sobie 3x1000m, 4x800m, 6x400m fajnie jest robić z pływgadżetem. Podczas klasycznych treningów pływackich, gdzie dużo jest ćwiczeń technicznych, dużo krótkich interwałów, przyspieszeń, gdzie trenuje się różne style, włączanie go jest chyba trochę zawracaniem głowy.


Pływgarmin to droga zabawka do zliczania basenów. Ale jeżeli nie ma się trenera stojącego na brzegu ze stoperem, naprawdę trudno monitorować swoje tempo przy dłuższych dystansach. Zliczanie liczby pociągnięć (choć też nie zawsze wiarygodne) daje możliwość monitorowania postępów efektywności i techniki pływania. Królik myśli więc, że pływgarmin nie jest zabawką dla pływaków. Jest zabawką raczej dla amatorów, w szczególności tych, którzy na basenie przygotowują się do triatlonu, czy innych długodystansowych pływów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz