niedziela, 22 grudnia 2019

Ćwiczenie


Ostatni obóz w Kołobrzegu był jak zwykle uświadomieniem sobie niedoskonałości Króliczego kraula. Ale coś się w Króliczej głowie przestawiło na pracę nad bardzo małymi detalami. Nuda, ale myśli o nich Królik pływając. Myśli i wyobraża sobie, że pływa lepiej. Że te ruchy, że całe ciało wyglądają lepiej.  

Ucieczka. Heverleebos i ten kawałek rowerowego złomu 
mimo wszystko ratują Króliczą głowę

Siłownia. Ciemnawo. Smród. Muzyka przebijająca się przez pojękiwanie i stukanie żelastwa. Królik unikał. Po co, skoro można było się zadręczać biegając godzinami po lesie albo pływając setki razy od ściany do ściany. Co to za wysiłek siedzenie na ławeczce i przesuwanie jakiegoś żelastwa osiem razy w ciągu minuty? Ogólny bezsens.

Nie polubił Królik siłowni. Ale może trochę polubił ćwiczenie. Takie ćwiczenie z wielkiego CI. Cierpliwość, którą musi Króliczemu ciału poświęcić, żeby było bardziej takie, jak chce. A nie niecierpliwość, żeby ciało oddało Królikowi to, czego on oczekuje. 

Trochę cierpliwości trzeba też było, żeby zakwitła Wdowia Podnieta, 
którą Królik uratował z ułamanej gałązki we wrześniu
Latanie do Warszawy… byle już wszystko załatwić… i cierpliwie, 
żeby czegoś nie zawalić na ostatniej prostej…



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz