niedziela, 17 czerwca 2018

V Mistrzostwa Warszawy OW na Jeziorku Czerniakowskim

Trudno porównywać zawody na otwartej wodzie. Nawet na tym samym akwenie, nawet tak samo zorganizowane, nawet w podobną pogodę. Królik też już z pewną rutyną podszedł do całej imprezy. Gorąco, plaża, masa ludzi. Nie było czasu się ani przejąć, ani rozgrzać przed nadchodzącym startem.


Czwarty raz pokonywał Królik te trzy kilometry na jeziorku. Poprzednie dwa razy były w takim sobie stanie psycho-fizycznym, z toczącymi Królicze ciało chorobami i z głową pełną wątpliwości. Tym razem Królik też niepewny siły swoich ramion i odporności głowy, bo schodził z leków, które wziąć musiał z dość perwersyjnego (acz oczywiście wyłącznie sportowego) celu. 



No więc płynął Królik, początkowo wkurzając się na zapływające drogę ciała, a potem podczepiając się kolejno pod dwie osoby, płynąc im w nogach, by bez litości wyprzedzić i porzucić, jedną na 1500m, drugą na około 2500m. Szybsi odpłynęli daleko, wolniejsi zostali z tyłu, Królik płynął swoje, ale z poczucia siły, z chęci walki i wyprzedzenia tych dwóch osób, cieszy się bardzo. Poprzednimi razy końcówki były zawsze bardzo słabe, tym razem udało się nie opuścić i utrzymać tempo do końca. Miarą wysiłku jest nie tylko wykres tempa (w szczególności porównany z tymi z poprzednich lat), ale też totalne ścięcie Królika wieczorem po zawodach, któremu towarzyszył zmęczeniowy ból ramion, przedramion, nawet nóg.


No to ogląda Królik te swoje osiągi na jeziorku i stara się coś optymistycznego z nich wyciągnąć. No bo czas najgorszy ze wszystkich czterech startów. Jak widać w tym roku czołówka osiągnęła jedne z najlepszych czasów ze wszystkich edycji, ale ogon amatorów był jednak wolniejszy. Za to w klasyfikacji przesuwa się Królik nieco do przodu. Zrobił więc też Królik porównanie z kilkoma osobami, z którymi porównuje się na co dzień. Dystans do rombu nieco się zmniejszył, do trójkącika także, ale trójkącik chyba nie popłynął w tym roku na sto procent swoich możliwości. Za to kwadracik, z którym Królika dzieliło ostatnio kilkanaście sekund w tę lub we w tę, zostawił Królik za sobą o ponad trzy minuty.


Dobrze. Ale prawdziwe pływanie, to się dopiero szykuje. Trzeba potrenować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz