poniedziałek, 2 stycznia 2017

Podsumowanie roku 2016


Dziesięć godzin na nartach, trzy i pół godziny na sali, ponad dziesięć godzin pływania i prawie 25km w basenie, jedna krótka przebieżka po lodzie. To efekt siedmiu dni obozu zimowego. Tak na zakończenie roku. Roku, który wyszedł przyzwoicie treningowo, mimo zawirowań (nie)zdrowotnych i wielu innych zaburzeń treningowej rutyny.

Długie cienie i inne komety. Na nartach podczas obozu zimowego

Pływ
Najwięcej było w 2016 pływania i to sporo więcej niż w poprzednich latach. Być może nawet dostrzega Królik niewielki postęp w technice (i to nie tylko kraula, ale też delfina i żaby – tylko grzbiet masakrycznie zaniedbuje Królik). Mniej jednak pływania w otwartej wodzie. W 2014 pływał Królik nałogowo w Jeziorku Czerniakowskim, gdzie woda jest jednak coraz paskudniejsza. W 2015 był w Sztokholmie, gdzie pływać można wszędzie. W tym roku takich okazji niestety prawie nie było.

Cały rok na jednym wykresie. Tygodniowe przepływy, przebiegi, przekrętki

Bieg
W drugiej połowie roku coś tam się z bieganiem odblokowało i Królik nieco więcej pohasał, wciąż to jednak nikczemne przebiegi i ogólna forma bardzo słaba, choć pewną wiarę przywrócił Królikowi start w półmaratonie w Gdańsku (klik).

Rowerowanie
Standardowo wyszło prawie 20km dziennie roweru transportowego. Natomiast Królik bardzo mało jeździł w tym sezonie na Szkocidle. Znów wrócił strach przed wpinaniem się w pedały i jeżdżeniem po niepewnym terenie. Jeździł Królik mało, wolno, z bardzo niską kadencją. Wcześnie więc rozstawił trenażer i zaczęło się kręcenie w domu. Na ogół na jakimś zmęczeniu i zniechęceniu. Często tylko po to, żeby się spocić. Bardziej konkretne treningi, które też sprawiają, że czas się tak okrutnie nie dłuży, robi Królik może raz w tygodniu.

W sumie więc objętościowo (bo wiadomo, że to Królika najbardziej interesuje – klik) nie wyszło jakoś źle. Ponad 10 godzin treningów tygodniowo, do tego jeszcze rower, narty, jakieś ćwiczenia, rozciągania.

Porównanie średniego czasu dziennie poświęcanego na treningi w latach 2013-2016

Wyjazdy i zawody
Było kilka fajnych wyjazdów – trzy obozy pływackie, dziwaczne wypady przy okazji wyjazdów służbowych. Na przykład raptem sześć tygodni dzieliło plażing i kąpanie się w Bałtyku (a raczej w Sundzie) od jeżdżenia na nartach w Marka. Pod koniec września w Kopenhadze woda miała może 14 stopni, ale powietrze ponad 20. Na początku listopada w Oslo padał śnieg, a powietrze miało jakieś -9 stopni. Zawodami jednak nie może się Królik pochwalić. Wystartował raptem trzy razy – na Jeziorku Czerniakowskim, na zawodach basenowych i w półmaratonie.

Na ten rok (2017)
Ogarnięcie spraw (nie)zdrowotnych będzie pewnie najważniejsze w tym roku. Ale bardzo chciałby Królik i potrenować, i wystartować w kilku imprezach, i jeszcze gdzieś miło pojeździć. Te plany jednak dopiero się tworzą, a i Królik przygotowany, że na weryfikację tych planów przez „tak zwane życie”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz