milk is for babies
drink fruit
To hasło na dużej
butelce Froosha o smaku bananowo-ananasowo-kokosowym. Królika ulubionym. Oprócz
tego w krajach Beneluxu, Wielkiej Brytanii i Irlandii Królik pija Innocentych
(Innocent). A w Norwegii Bandytów (Bendit). Gęste soki owocowe. Smoothie.
Czasem dla Królika, który żadnych czekoladek, batoników ani takich innych nie
jada, stają się ratunkiem w podróży, gdy w dworcowym kiosku nie ma owoców na
sztuki (nawet po astronomicznej cenie).
W Polsce są oczywiście Kubusie i inne podobne. I w Polsce większość takich gęstych soków jest z dodatkiem marchwi, na zachodzie to raczej rzadkość. Podstawą gęstości jest banan, ale też mango, ananas, czy kokos. Oczywiście te kupne cuda są okrutnie słodkie, połowa objętości to zapewne sok z winogron. Więc butelkowane soki smoothie z jednej strony są niewinną wegańską napitką, z drugiej jednak strony – bandyckim cukrowym atakiem.
Lepiej zjeść banana i popić wodą. Albo zrobić sok samemu. I tak robi Królik w
domu. Banan, mrożone truskawki, mango, trochę mleczka kokosowego, świeże jagody,
co tam akurat się znajduje pod ręką. Czasem wychodzą z tego raczej lody niż coś
do picia. Królik w lecie zapija się i zajada takimi owocowymi paciami różnej
konsystencji i temperatury. A że teraz za oknem lód, to tak się jakoś Królikowi
skojarzyło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz