piątek, 13 listopada 2015

Odłączenie i szaruga jesienna


Jak dobrze nie musieć czytać o tym, co kto pobiegał, jakie życiówki zrobiła, ile trenował, jakie ma plany, gdzie wyjeżdża, co zjadła, ile schudł, co kupił. Nie być na bieżąco z życiem nieznaczących innych, skupić się na tych znaczących, czyli tych, z którymi kontakt ma się całkiem naoczny i namacalny. Ile niepotrzebnego stresu z zawiści, podziwu, złości, zazdrości, porównywania można sobie ująć, ile czasu odzyskać, prostym wyłączeniem fejsbuka. Królik jest w stanie odłączenia.


Jest w stanie odłączenia też dlatego, że i tak ma dużo pracy, sporo czasu przeznacza też na trenowanie. A do tego jeszcze – jak zwykle – a to coś sobie Królik przeciąży, a to coś ma przykurczone, czy naciągnięte. Żongluje więc treningami, które przesunęły się głównie indoors, gdy złota polska jesień ustąpiła, wyjątkowo ciepłej zresztą, jesiennej szarudze. Skupia się więc Królik głównie na pływaniu i kręceniu z wysoką kadencją. Pływanie – zaskakuje sam siebie Królik po raz setny – jest jednak najfantastyczniejszą dyscypliną, z tyloma szczegółami technicznymi, nad którymi pracować można bez końca cyzelując najdrobniejszy element ruchu, z orką nad wydolnością, pracą nad szybkością i dziesiątkami różnych śmiesznych ćwiczeń. A to wszystko w miękkiej, ciepłej, niebieskiej i jadącej chlorem wodzie.

A kręcenie też jest akurat dla Królika. Odmóżdżające, wymagające głównie jakiejś upartości i odporności psychicznej, dobrze nadające się na trening po pracy, gdy za oknem pada deszcz, a Królik nie ma już siły na myślenie i może gapić się przez godzinę na przeskakujące na garminie sekundy. W kompletnym odłączeniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz