Montreal uznawany jest za
najbardziej przyjazne rowerzystom miasto w Kanadzie. Dzieje się tak między
innymi dzięki Bixi, systemowi publicznego roweru, wprowadzonemu tu właśnie w 2007 roku.
![]() |
Stajenka Bixi i klucz pozwalający odblokować
rower w dwie sekundy
|
Dziś montrealski Bixi (mimo kłopotów finansowych) ma
najliczniejsze obok Nowego Jorku stadko rowerów publicznych w Ameryce; ponad
400 stacji i 5000 rowerów. Rowery Bixi są takie, jak gdzie indziej – ciężkie,
wolne, nieco toporne. Pierwsze 45 minut jazdy jest za darmo, ale jeżeli
zajedzie się do stajenki, w której nie ma wolnego miejsca, darmową jazdę można
przedłużyć o kolejny kwadrans. Inaczej niż veturilo, rowery (też w NY, Toronto,
Ottawie) nie mają linki do zapinania roweru poza stajenką. Roczny abonament
kosztuje nieco ponad 80 dolarów, a rowery dostępne są od kwietnia do listopada.
Klucz z chipem pozwala odblokować rower bezpośrednio ze stojaka. Jest też
przycisk do zgłaszania awarii. Mimo że Królik nie lubi dzielić się rowerem z
nikim innym, cały dzień spędzony na Bixi w Montrealu pokazał, że nawet bez
znajomości lokalizacji stajenek, można się po centrum miasta swobodnie
poruszać, są one bowiem wystarczająco gęsto rozmieszczone.
![]() |
Dwukierunkowa wydzielona ścieżka wzdłuż De
Maisonneuve Boulevard z pierwszeństwem przejazdu
|
Na szczęście miał też Królik inny rower, na
którym pojeździć mógł bez patrzenia na zegarek. W Montrealu oprócz
dwukierunkowych wydzielonych, ale raczej rekreacyjnych ścieżek rowerowych (np.
wzdłuż kanału Lachine), wytyczonych jest kilka strategicznych dwukierunkowych
ścieżek, np. przebiegająca przez środek zatłoczonego Downtown ścieżka wzdłuż De
Maisonneuve Boulevard. Sporo jest też pasów rowerowych, które w szczególności
na skrzyżowaniach zamieniają się w sharrows. Warto śledzić oznaczenia i
poruszać się ulicami o wyznaczonych ścieżkach lub pasach, a ponieważ większa
część Montrealu rozplanowana jest na ortogonalnej siatce ulic, to mamy niezłe
pojęcie o tym, dokąd jedziemy.
![]() |
Sharrows pokazują, jak należy skręcać w lewo.
Kontrapas i sharrows na uliczce jednokierunkowej
|
Jeżeli już na coś rowerowo w Montrealu narzekać,
to na stan nawierzchni wielu jezdni, na tłok i zachowanie kierowców, w
szczególności przy skręcie w prawo. Daleko tym quebeckim ulicom do polskiej
myśli inżynierskiej, która wyznacza jakieś absurdalnie ogromne promienie skrętu
zwykłych miejskich ulic i odsuwa przejścia dla pieszych możliwie daleko od
skrzyżowań. Ciasnota skrzyżowań w Montrealu powoduje jednak konflikt aut
skręcających w prawo, jadących prosto rowerzystów i przechodzących przez
jezdnię pieszych – nagle wszyscy oni chcą wepchnąć się na ten sam kawałek
przestrzeni. Choć nie można tego porównać do polskich niebezpiecznych sytuacji
przy skręcie w prawo (tu dzieje się wszystko przy prędkościach bliskich zeru),
to właśnie przy takich okazjach był Królik świadkiem wielu nieprzyjemnych
sytuacji. Poza tym jeździ się po Montrealu naprawdę bardzo przyjemnie.
![]() |
Ścieżka rowerowa na moście Jacques Cartier i
tymczasowe miejsca postojowe dla rowerów
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz