Ten tydzień jakoś się Królikowi rozsypywał i gdyby nie
dzisiejsze treningozajęcia, byłoby naprawdę słabo.
Tydzień miał być regeneracyjny. Dni wolne od treningu wybijają jednak
Królika z rytmu. Do tego padał śnieg, Królik przyjeżdżał do pracy przemoknięty
i zły, a najgorsze, że nogi były sztywne do tego stopnia, że zaczęły chodzić po
nich jakieś bóle i skurcze. Królik już oczyma wyobraźni widział kontuzje,
totalny zjazd psychiczny i w ogóle użas.
![]() |
Bardzo miły dyplom ze zdjęciem uczestników |
Ale wyczekiwał soboty, by w swoim ośrodku sportowym wziąć udział
w kombinowanych zajęciach: pływania, spinningu i biegu. Zajęcia miały charakter
zupełnie nierywalizacyjny, ale Królikowi uruchamia się wola walki, nawet jak
ktoś go wyprzedza w drodze do pracy, więc traktował ten trening co najmniej jak
zawody.
Na początek przewidziano raptem 500m pływania, co Królikowi
wydało się niepoważne, by w ogóle na te parę minut wskakiwać do wody. Przyszedł
więc wcześniej i wypływał spokojnie 1800m, a potem już trochę ścigając się z
resztą zrobił kolejne 700m, by i tak wyjść jako jeden z pierwszych z basenu. To
Królika nieźle nastawiło do kolejnych elementów.
Spinning jest mało spektakularny pod względem rywalizacji, więc
Królik uważnie patrzył, by wylać z siebie więcej potu, niż osoby, które miał w
zasięgu wzroku. To się nawet udawało, a co ważniejsze nogi wydawały się dość
świeże. Wystarczająco świeże w każdym razie, by kilka minut później stawić się
na starcie biegu.
![]() |
Profil trasy biegowej |
Z bieganiem u Królika od dłuższego czasu jest słabo. Trzech
zawodników zaraz się oddaliło w takim tempie, że nie było co marzyć o choćby
trzymaniu ich w zasięgu wzroku. Ale Królik leciał zaraz za nimi i choć tempo miał
słabe, to czuł, że jest to maksimum jego obecnych możliwości. Łatwa trasa zaraz
zamieniła się w paskudny podbieg na most i kolejne podbiegi już w terenie,
które Królikowi mocno dały w kość. Tym niemniej udało się przebiec te 7.5km
mniej więcej w zakładanym tempie i tym samym zakończyć te prawie 2.5 godzinne
zajęcia w całkiem szczęśliwym nastroju, tym bardziej, że na mecie czekały
dyplomy i banany; a zaraz za drzwiami ośrodka – prysznice i sauna. Krótko
mówiąc: dobre zakończenie słabego tygodnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz