Królik nie przepada za udziwnionymi
produktami spożywczymi, które w zasadzie nie wiadomo, co zawierają. Jakoś
jednak z ciekawości, może też trochę z żywieniowej nudy, popróbował ostatnio
kilka pseudonabiałowych wynalazków wegańskich. I miło się rozczarował.
Napój (zwany też mlekiem) sojowy
spożywał niekiedy Królik do musli, ale bez zachwytów. Tutaj zasmakował mu napój
(zwany też mlekiem) migdałowy. Jeszcze kilka różnych takich napojów jest do
wypróbowania (ryżowy, owsiany, kokosowy…).
![]() |
Mleko sojowe, mleko migdałowe... |
Drugim stopniem żywieniowego
wyrafinowania stały się tak zwane sojgurty. Może dlatego, że po prostu są
słodkie, ale Królikowi się spodobały. W szczególności z dodatkiem owoców, w
szczególności mrożonych jagód, mogą być zastępnikiem lodów, którymi niegdyś
Królik się zażerał.
![]() |
Jogurty z owocami, jogurty owocowe... |
Obecnym szczytem finezji jest produkt
sojowy, który w zamierzeniu ma przypominać ser żółty. Może Królik już nie
bardzo pamięta, jak smakuje prawdziwy żółty ser (ostatnie wspomnienie sprzed
pięciu lat naprawdę już wyblakło), ale kanapka z czymś takim naprawdę Królikowi
sprawiła radość.
![]() |
Rozpusta... kanapki z serem, musli z jogurtem waniliowym |
Produkty nabiałopodobne są tu
dostępne w każdym, nawet niewielkim, sklepie spożywczym (podobnie jak mleko,
jogurty i sery bez laktozy), są jednak stosunkowo drogie. Oprócz soi,
ziemniaków, kukurydzy mają one jednak niestety mnóstwo niepotrzebnych
składników, które robią smak. Ale mięsopodobnych produktów na razie nie ma
ochoty Królik próbować. Sam pomysł, żeby nazywać coś takiego bekonem,
parówkami, kotletem itd., wydaje się niesmaczny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz