Oj nie lubi Królik gorących klimatów. Nie lubi morza gorącego i słonego
jak zupa. Nie lubi południowego nieporządku i poczucia (bez)czasu. Ale rzuciło
Królika służbowo do Tirany i trzeba było te kilka dni przetrwać. Treningowo miało
być bieganie. Ale stopa nadwerężona na brytyjskich górkach, a potem
zmasakrowana na półmaratonie po piachu i wreszcie zeszliwowana na schodkach,
zbuntowała się już po biegu pierwszego ranka. Buntowała się cały wyjazd, bo
Królik wszędzie musiał chodzić pieszo. To największa trauma tego wyjazdu – brak
roweru. Do tego trauma nie mniej traumatyczna – brak basenu.
![]() |
Tak wyglądała woda w zamkniętym na jesień basenie. Zielono i gęsto |
Z tymi basenami w
Tiranie to jakiś dramat. Dwa publicznie dostępne były już zamknięte ze względu
na koniec wakacji, choć upał trzymał powyżej 30 stopni. Królik nawet skutecznie
próbował przekupić (perswazyjnym słowem o absolutnej konieczności popływania)
pilnowaczy jednego z nich, ale – zgodziwszy się – zastrzegli, że woda nie była filtrowana
od tygodnia, więc nie polecają. W sąsiednim basenie taka niefiltrowana od
jeszcze dłuższego czasu woda wyglądała jak kisiel z kiwi. Królik zrezygnował. Zostawał
więc hotelowy basen długości ośmiu (!) metrów. Można było poćwiczyć odbicie od
ściany. No i trochę się schładzać. W różnych sztucznych jeziorach wokół Tirany
pływać się nie da. A i Adriatyk nie jest alternatywą. Tirana jest położona jakieś
40km od morza, a najbliższe Durres jest okropnym kurortem z wielkim portem,
wieżowcami na plaży i brudną wodą.
![]() |
Basenik na dachu hotelu ratował Królikowi życie |
Jeżeli coś dobrego zostało w Albanii po dyktaturze Hoxhy, to względna
akceptacja poruszania się rowerem. Jeżeli coś w szczególności muszą Albańczycy
odreagować po półwieczu totalnej izolacji w paranoicznym systemie, to brak
dostępu do prawdziwej motoryzacji. Tirana dusi się więc samochodowymi spalinami
i tkwi w permanentnym korku na wszystkich ulicach. Najwięcej jest Mercedesów,
ale sądząc po kłębach czarnego dymu wydostających się z większości aut, pod
wyglancowanymi karoseriami wielu z nich kryją się dychawiczne silniki, diesle
bez filtrów i tak dalej. Samochód ma absolutne pierwszeństwo, a piesi i
rowerzyści muszą mieć oczy dookoła głowy i pokonywać każdą ulicę uciekając
przed autami. Ładnych parę dni zajęło Królikowi zrozumienie, jak należy
poruszać się pieszo po Tiranie. Rowerowanie to wtajemniczenie kolejnego stopnia
w miejscu, w którym nie obowiązuje podział na pasy ruchu, przepuszczanie
włączających się do ruchu (przejechanie ronda to dopiero wyzwanie), gdzie
jeździ się pod prąd. Gdzie obowiązuje zasada większy ma rację, a klaksonu używa
co chwila przy każdej możliwej okazji. Nie odważył się Królik.
![]() |
Podział na chodnik i drogę dla rowerów - umowny. Podobnie jak na buspas i resztę |
Tirana chwali się jednak różnymi udogodnieniami dla rowerzystów. W większości
są to prostu absolutne kpiny. Większość rowerzystów nie korzysta z dróg dla
rowerów, bo zbudowane są bez sensu, zastawione przystankami, zatłoczone przez
pieszych. Są tacy, którzy jeżdżą chodnikami i tacy, co jadą jezdnią. Przejazd przez
krzyżującą się z taką ddrką ulicą to duże wyzwanie biorąc pod uwagę, że
kierowcy roweru się tam nie spodziewają (nawet gdyby się spodziewali i tak by
nawet nie zwolnili).
![]() |
Najnowsza inwestycja infrastrukturalna - dwukierunkowa ddrka kończąca się na chodniku, krawężniki po 5cm, zakręty pod kątem prostym... |
Drogi dla rowerów przy chodnikach wykonane są fatalnie,
drogi prowadzące środkiem zadrzewionych bulwarów używane także przez pieszych,
a dla rowerzysty to najgorsze rozwiązanie, bo już zupełnie jest on niewidoczny
dla kierowców samochodów i zawsze znajduje się ze złej strony. Nawet droga dla
rowerów wzdłuż nowiutkiego bulwaru (który na razie donikąd nie prowadzi)
zaprojektowana jest bez sensu i źle wykonana. No ale rowerzystów trochę jest.
![]() |
Wypożyczalnia rowerów Ecovolis |
Starszych,
młodzieży, są tacy, co jeżdżą też dla sportu po parku. Jest nawet „rower
publiczny” ecovolis. Sześć stacji w całym mieście obsługiwanych jest osobowo. Rowery
w stajenkach spinane są stalowym prętem przewlekanym przez ramy i
zabezpieczanym kłódką. Ale ludzie jeżdżą. Nawet policja ma patrole rowerowe do poruszania
się po głównym placu (wyłączonym z ruchu samochodów).
![]() |
Plac Skanderbega - można pojeździć całkiem rekreacyjnie, nawet spotkać rowerowy patrol policji |
Jakiś potencjał rowerowy więc w Tiranie jest. Ale chyba bardzo daleko
jeszcze do jego właściwego wykorzystania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz