Weekend na Mierzei Helskiej w ramach dalszego ciągu uciekania przed
szpitalem. Daaaawno bardzo nie był Królik na Helu. Uderzyła go wciąż widoczna
militaryzacja półwyspu. No i ten okropny, tani, badziewny, nieruchawy,
smażonorybny i słodkogofrany, polskourlopowy klimat. Bezładna zabudowa
pensjonatami, gdzie królują dawno nieremontowane pokoje, tapczany z
zapadniętymi materacami, gotowanie grzałką w pokoju, plastikowe krzesła w
brzydkim ogródku, uliczki pełne paskudnych budek oklejonych idiotycznymi
wezwaniami do konsumpcji frytek-świderek, pluszowych różowych fok, zabawek
rozpadających się po pierwszym użyciu; wśród tego rozlega się skrzekliwy głos z
megafonu zapraszający na rejs bananem lub niezapomniane wrażenia ze spotkania z
rekinem, który odpowie na każde twoje pytanie. W tej niczym nieskrępowanej
prywaciarskiej inicjatywie jak za dawnych czasów najlepiej odnajdują się
brzuchaci faceci podpięci na stałe do butli z piwem i kobiety zlane litrami
samoopalacza, równie irytująco wykrzykujący dyscyplinujące połajanki na
latające wokół dzieci.
 |
Regionalny z Gdyni na Hel |
 |
Regionalny z Helu do Gdyni |
Okej, są ludzie trenujący biegi, rowerzyści z sakwami, surferzy i
mnóstwo innych zacnych obywateli na kanikułach, czytających literaturę piękną i
non-fiction na plaży, ale giną oni w tłoku, w zalewie badziewia, lenistwa i
obżarstwa nad polskim morzem, które udekorowane jest jakąś upiornie paskudną i
tanią architekturą chwili i rozrywki.
 |
Pernilla czeka aż Królik poplażuje |
Gdyby nie to, że morze od północnej strony mierzei jest naprawdę piękne, i las
i wydmy też, i że wszystko to, nawet przy słabej pogodzie, po stokroć jest
lepsze niż tkwienie w Warszawie i nieskończenie lepsze niż ubezwłasnowolnienie
w szpitalu, to Królik by na ten cały Hel był mocno wkurzony.
 |
Wjazd do Helu. Takie coś może zaprojektować tylko ktoś, kto nigdy nie jeździł na rowerze transportowo |
Do wkurzenia dołączyły się sprawy rowerowe. Królik zabrał ze sobą
Pernillę. Jazda z rowerem pendolino do Gdyni przećwiczona. Dalej gorzej. Nie na
każdy pociąg regionalny można kupić bilet na rower. Czekanie dodatkowych dwóch
godzin w Gdyni przy pięknej pogodzie było spoko, ale właściwie dlaczego, gdy
okazuje się, że składy, na które można kupić bilet rowerowy, są równie
nieprzystosowane do ich przewozu, jak te, którymi rowerów przewozić nie wolno.
Bilet rowerowy kosztuje 7 złotych. To żadna cena oczywiście, ale na pendolino
kosztuje 9,10 i stanowi mniej niż 10% ceny biletu normalnego, a tutaj – 50%. Tymczasem
ludzie chcą jeździć na Hel z rowerami. We Władysławowie pociąg się zapełnił,
rowery zastawiały każdy przedsionek skutecznie uniemożliwiając normalną wymianę
pasażerów na kolejnych stacjach.
 |
Trasa przez las w Helu |
 |
W miarę przyzwoity fragment trasy w okolicy Kuźnicy |
 |
Objazd nad samą zatoką w Chałupach. Z przeszkodami |
Nie ma za bardzo gdzie po Mierzei jeździć. No ale zatrzymawszy się
gdzieś w połowie chciał Królik zjeździć Hel w tę i we w tę całą rozciągłością.
Słynna „ścieżka rowerowa” to jest jednak niezła kpina. Nawierzchnia miejscami z
betonowych płyt (niekiedy tych perforowanych), czasem na szerokość metra raptem,
traci ciągłość w Juracie i Chałupach. Skandalicznie wykonane są połączenia i
przecięcia z innymi drogami w szczególności, gdy jest zmiana nachylenia; w
części szutrowej przez las w Helu na małych wzniesieniach króluje koszmarnie
zerodowana betonowa wylewka. We Władysławowie trasa po prostu się kończy zaraz
po wjeździe do miasta i tyle. Wszystko to sprawia, że jazda po tym wynalazku
wcale nie jest specjalnie przyjemna, trudno powiedzieć, jak miałaby zachęcać mniej
doświadczonych rowerzystów do pokonania nieco dłuższej trasy. Zaniedbane
fragmenty połączeń, brak oznakowań, stojaków przy plażach i tego typu detali
świadczą o tym, że niezależnie od pieniędzy, lokalnym władzom po prostu na
rowerach nie zależy. W ogóle na niczym nie zależy, chyba dlatego, że sezon nad
polskim morzem jest krótki i stąd nie opłaca się inwestować w „kwatery”, w
lokale usługowe i gastronomiczne, w rowery, w przestrzeń publiczną; wszystko
jest tymczasowe, przechodzone, nastawione na szybki zysk przez krótkie dwa
letnie miesiące.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz