Dziesięć godzin na nartach, trzy i pół godziny na sali, ponad
dziesięć godzin pływania i prawie 25km w basenie, jedna krótka przebieżka po
lodzie. To efekt siedmiu dni obozu zimowego. Tak na zakończenie roku. Roku,
który wyszedł przyzwoicie treningowo, mimo zawirowań (nie)zdrowotnych i wielu
innych zaburzeń treningowej rutyny.
![]() |
Długie cienie i inne komety. Na nartach podczas obozu zimowego |
Pływ
Najwięcej było w 2016 pływania i to sporo więcej niż w
poprzednich latach. Być może nawet dostrzega Królik niewielki postęp w technice
(i to nie tylko kraula, ale też delfina i żaby – tylko grzbiet masakrycznie
zaniedbuje Królik). Mniej jednak pływania w otwartej wodzie. W 2014 pływał
Królik nałogowo w Jeziorku Czerniakowskim, gdzie woda jest jednak coraz
paskudniejsza. W 2015 był w Sztokholmie, gdzie pływać można wszędzie. W tym
roku takich okazji niestety prawie nie było.
![]() |
Cały rok na jednym wykresie. Tygodniowe przepływy, przebiegi, przekrętki |
Bieg
W drugiej połowie roku coś tam się z bieganiem odblokowało i
Królik nieco więcej pohasał, wciąż to jednak nikczemne przebiegi i ogólna forma
bardzo słaba, choć pewną wiarę przywrócił Królikowi start w półmaratonie w
Gdańsku (klik).
Rowerowanie
Standardowo
wyszło prawie 20km dziennie roweru transportowego. Natomiast Królik bardzo mało
jeździł w tym sezonie na Szkocidle. Znów wrócił strach przed wpinaniem się w
pedały i jeżdżeniem po niepewnym terenie. Jeździł Królik mało, wolno, z bardzo
niską kadencją. Wcześnie więc rozstawił trenażer i zaczęło się kręcenie w domu.
Na ogół na jakimś zmęczeniu i zniechęceniu. Często tylko po to, żeby się
spocić. Bardziej konkretne treningi, które też sprawiają, że czas się tak
okrutnie nie dłuży, robi Królik może raz w tygodniu.
W sumie więc objętościowo (bo wiadomo, że to Królika najbardziej
interesuje – klik) nie wyszło jakoś źle. Ponad 10 godzin treningów tygodniowo,
do tego jeszcze rower, narty, jakieś ćwiczenia, rozciągania.
![]() |
Porównanie średniego czasu dziennie poświęcanego na treningi w latach 2013-2016 |
Wyjazdy i zawody
Było kilka
fajnych wyjazdów – trzy obozy pływackie, dziwaczne wypady przy okazji wyjazdów
służbowych. Na przykład raptem sześć tygodni dzieliło plażing i kąpanie się w
Bałtyku (a raczej w Sundzie) od jeżdżenia na nartach w Marka. Pod koniec
września w Kopenhadze woda miała może 14 stopni, ale powietrze ponad 20. Na
początku listopada w Oslo padał śnieg, a powietrze miało jakieś -9 stopni. Zawodami
jednak nie może się Królik pochwalić. Wystartował raptem trzy razy – na
Jeziorku Czerniakowskim, na zawodach basenowych i w półmaratonie.
Na ten rok
(2017)
Ogarnięcie
spraw (nie)zdrowotnych będzie pewnie najważniejsze w tym roku. Ale bardzo
chciałby Królik i potrenować, i wystartować w kilku imprezach, i jeszcze gdzieś
miło pojeździć. Te plany jednak dopiero się tworzą, a i Królik przygotowany, że
na weryfikację tych planów przez „tak zwane życie”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz