Królik wciąż był pierwszy. Zaczęło się to robić naprawdę irytujące...
Jeszcze się Królik nie zdążył rozpakować po
ostatnim aquathlonie, a tu już królicza siostra (sportowamama.blogspot.com) zaczęła namawiać
na organizację własnej imprezy. I tak cały tydzień wypełnił się przygotowaniami
do kameralnego, towarzyskiego pływowo-biegowego przedpołudnia. W dzień zawodów
Królik najpierw objechał dwukrotnie trasę biegu rozwieszając tasiemki, a potem przez
muł i nenufary przytargał wypełniony piachem baniak i zatopił go na środku
jeziora. I właściwie był już usatysfakcjonowany swoją dawką atrakcji, a tu
trzeba było jeszcze parę rzeczy ogarnąć i intensywnie pomyśleć, co tu jeszcze
może pójść nie tak, no i wystartować.
Opłaca się szybko pływać…
Plan Królika był prosty i taki, jak tydzień
wcześniej: popłynąć mocno, a potem byle dobiec. Do wody weszło w sumie dziesięć
osób, w większości o nieznanych Królikowi możliwościach pływackich. Więc zaczął
Królik mocno, może nawet trochę za szybko, i już po chwili nie widział z boku
nikogo. Pierwszy raz w życiu Królik był autentycznie pierwszy, na prowadzeniu i
to uczucie uskrzydlało wręcz Królika, który wcale nie zwalniał. Zawracając w
połowie dystansu jakoś Królik nie bardzo się zorientował, kto jest gdzie, tak
był zajęty swoją rolą lidera. Wychodząc z wody był już więc Królik mocno
zmęczony i wcale nie miał wielkiej ochoty biegać w tym rozpalonym już, mimo
wczesnej godziny, powietrzu. Noga jakoś za bardzo nie bolała, ale biegło się
Królikowi, jak to ostatnio, źle, wolno i mozolnie. Myślał, że ma pewnie
maksymalnie dwie minuty przewagi nad większością zawodników, którzy zaraz go
dogonią. Tak przeczłapał Królik pierwsze okrążenie, czyli około 1800m i wciąż
biegł sam. Zastanawiał się, czy czegoś nie pomylił, czy może reszta się
potopiła. Na drugiej pętli wreszcie usłyszał za sobą jakieś kroki, ale
postanowił się nie oglądać za siebie, żeby nie sugerować, że zamierza
podjąć walkę. Kroki się skradały, zbliżały, ale jakby wcale Królika nie
zamierzały wyprzedzać. Królik psychicznie przytłoczony swoją pozycją starał się
choć utrzymać (i tak wolne) tempo. Kroki w końcu Królika wyprzedziły
informując, że są i tak o jedno kółko do tyłu. A więc Królik wciąż był pierwszy.
Zaczęło się to robić naprawdę irytujące.
![]() |
Szybkie, ale znacznie dłuższe niż przewidywano, pływanie |
…ale jeszcze bardziej opłaca się szybko biegać
Wreszcie jednak znalazł się Krasus (www.biecdalej.pl) i
zdjął z Królika brzemię prowadzenia i ostatecznie prawie dwie minuty wcześniej
przybiegł na metę. Królik doczłapał do końca czterdzieści pięć minut i parę
sekund od momentu startu. Przyszedł moment przyjrzenia się temu, co
zarejestrowały garminy zwycięzców. Trasa pływania, wbrew wcześniejszym
zapowiedziom, miała 870-900m. Królik pokonał ją w tempie 1m43s/100m (szybciej
niż tydzień wcześniej w piance), co dało mu po pływaniu jakąś obłędną przewagę prawie
czterech minut nad drugim najlepszym pływakiem. Dystans biegowy na szczęście
był dobrze zmierzony i wynosił około 5400m. W sumie więc był to dystans bardzo
zbliżony do popularnych zawodów aquathlonowych 1-5km. Wynik Królika w
porównaniu z takim właśnie dystansem w Olsztynie był niemal identyczny. Tam
trochę więcej pływania i trochę szybciej, ale za to w piance (czyli minuta
dłużej w strefie zmian), tu trochę więcej biegania, ale tym samym żółwim
tempem.
![]() |
Start. Medale, dyplomy, nagrody. Zdjęcia
dzięki uprzejmości wydawnictwa Inne Spacery
|
Kolejni rozemocjonowani zawodnicy dobiegali
do mety, nie dane im jednak było odpocząć, bo zaczęły się dyscypliny dodatkowe:
rzuty do celu i skok w dal tyłem. A wreszcie i dekoracja, nagrody, poczęstunek.
Powoli i organizatorzy mogli się odstresować widząc, że większość uczestników
wyglądała na zadowolonych.
Królik dziękuje i gratuluje wyniku, pomysłu i
organizacji siostrze (sportowamama.blogspot.com) oraz wszystkim uczestnikom, też tym którzy
tylko biegali, tylko rzucali, czy skakali, sędziowali, kibicowali lub zajmowali
się dziećmi, dzięki nim wszystkim Królik poznaje nowy wymiar sportowych
przyjemności.
Twoje tempo pływania jest imponujące. Kurczaki, dołożyłeś mi Króliku 5 minut na 900 metrach, to przepaść! Gratuluję, chylę czoła i... trzymam kciuki za ozdrowienie króliczej łapki!
OdpowiedzUsuńDzięki. Eh, gdyby Królik JEDEN kilometr potrafił przebiec w Twoim tempie maratońskim... Ale jeszcze się policzymy. Królik będzie szybciej biegał, Ty poprawisz pływanie. To znaczy Królik też zamierza poprawić pływanie :)
UsuńBędzie się zatem działo.. :)
Usuń