Ostatni
obóz w Kołobrzegu był jak zwykle uświadomieniem sobie niedoskonałości
Króliczego kraula. Ale coś się w Króliczej głowie przestawiło na pracę nad
bardzo małymi detalami. Nuda, ale myśli o nich Królik pływając. Myśli i
wyobraża sobie, że pływa lepiej. Że te ruchy, że całe ciało wyglądają lepiej.
![]() |
Ucieczka.
Heverleebos i ten kawałek rowerowego złomu
mimo wszystko ratują Króliczą głowę
|
Siłownia.
Ciemnawo. Smród. Muzyka przebijająca się przez pojękiwanie i stukanie żelastwa.
Królik unikał. Po co, skoro można było się zadręczać biegając godzinami po
lesie albo pływając setki razy od ściany do ściany. Co to za wysiłek siedzenie
na ławeczce i przesuwanie jakiegoś żelastwa osiem razy w ciągu minuty? Ogólny bezsens.
Nie polubił
Królik siłowni. Ale może trochę polubił ćwiczenie. Takie ćwiczenie z wielkiego
CI. Cierpliwość, którą musi Króliczemu ciału poświęcić, żeby było bardziej
takie, jak chce. A nie niecierpliwość, żeby ciało oddało Królikowi to, czego on
oczekuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz