Półmaraton zbliża się. Kolejny raz Królik
miał w planach ostre przygotowania i kolejny raz niewiele z nich wyszło i
kolejny raz podchodzi Królik do tego startu z ostrożnym przerażeniem. Nie
będzie Królika absolutnie stać na wynik, który go usatysfakcjonuje, więc będzie
się stresował, bał, szarpał, męczył, co i tak skutku nie przyniesie.
 |
Trzy kilometrówki w tempie startowym i prawie zgon |
 |
Cztery szybkie kilometrówki - bardzo ciężko |
Były zrealizowane jakieś skrawki planu,
trochę podbiegów, kilka dłuższych wybiegań, przebieżki. Kluczowe treningi
progowe i BNP wyszły bardzo słabo, za wolno, za krótko. Sobie Królik wynajduje wymówki, że mróz był,
że zmęczenie, że bez leków funkcjonuje.
 |
Dwie dwukilometrówki i przebieżki - umieranie |
 |
Podbiegi - masakra |
Rok temu były te treningi jednak jakoś lepsze,
była testowa Chomiczówka, która wyszła bardzo dobrze. Brał Królik leki, które
jakoś podrasowywały krew i pewność siebie. Sam półmaraton w zeszłym roku Królik
pobiegł fatalnie, zaczął za szybko, no ale czas był jakoś tam akceptowalny. Tym
razem niestety nie ma co liczyć na cud…
 |
Morsowanie za to super, byle nie było wiatru - chyba Królik się trochę przyzwyczaja |
 |
Mimo kilkunastostopniowego mrozu Pernilla pojechała służbowo do Krakowa. Pendolino nie jeździło, więc takie luksusy się trafiły |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz