Pracowity styczeń w nowych okolicznościach przyrody stał się
okazją do nowej rutyny treningowej. Wywrotka na nowym rowerze i obite żebro,
sporo pracy, fatalna pogoda i warunki nawierzchniowe, nie zniweczyły
wszystkiego tak do końca. Trochę Królik potrenował.
Po pierwsze udało się bieganie w naturze, mimo śliskości,
mokrości, błotnistości. Zaraz obok domu ma Królik fajny park. I już nie może
się doczekać, aż będzie można tam nie tylko biegać, ale i rzucić się do wody.
![]() |
Jak to wszystko trochę rozmięknie, będzie można i pływać! |
Z pływaniem gorzej, bo w godzinach, kiedy Królik może zaszczycić
ośrodek sportowy z pięcioma basenami, jest tam okropny tłok. A w tłoku nie ma
co liczyć na zrobienie starannie zaplanowanego treningu z wszystkimi stylami,
ćwiczeniami technicznymi i tak dalej. Więc robi Królik czasem szaleńcze
wydolnościówki, wyprzedzając na trzeciego, czy czwartego nawet, robiąc nawroty
nawet jak cała ściana zastawiona jest jakimiś „odpoczywającymi”. I tak wyszły
takie treningi typu 8x400m na długim basenie, czy 6x500m na krótkim. Zawsze
coś.
No i wreszcie śmieszne treningi spinningowe. Dwa lata temu w
Irlandii Królik coś takiego spróbował i poniekąd nieco perwersyjne wydało mu
się to stłoczenie rowerków, dudniąca muzyka i wykrzykujący jakieś zachęcające
slogany, obciekający potem prowadzący na swoim rowerku na podium. Powoli jednak
Królik przyzwyczaja się do takich zajęć i docenia, że niektórzy trenerzy
mają naprawdę wyrafinowane plany na takie interwałowe treningi. A potem można
jeszcze wskoczyć na bieżnię.
![]() |
Spinning. Tłok, hałas, pot, interwały |
Pernilla też sama Królika nie wozi. A różnice
wysokości są tu całkiem spore, w każdym razie w porównaniu z płaskością
Mazowsza.
![]() |
Pernilla. Na każdym odcinku walczy z pogodą i różnicami wysokości |