Oprócz tego, co w zachęcającym tytule, Królik
kontynuuje tu swoje dwumiesięczne raporty treningowe. Było już o majowo-czerwcowym
obłędzie pływania. Faktycznie dużo tego pływania było. W sumie 86.3km, w tym aż
28.9km w otwartej wodzie. Pod gołym niebem pływa się Królikowi coraz lepiej,
swobodniej, bezstrachowo. Nawet robi Królik ostatnio autentyczny trening w
otwartej wodzie. Są interwały i ćwiczenia techniczne i oddechowe. Wspaniale,
choć wciąż w jeziorze siedzi Królik znacznie krócej niż na ogół w basenie.
Przy
okazji krótkiego pobytu w Szkocji, nie mógł Królik odpuścić okazji
zaznajomienia się z Nessie. Okazało się to jednak dość trudne. Pogoda dopisała,
padało tylko trochę, temperatura wody wynosiła 6 stopni, ale najtrudniejsze
było (czego Królik zupełnie nie przewidział) samo zejście do wody – kamieniste
plaże, które w połączeniu z lodowatą wodą sprawiają, że nie sposób (bez jakiejś
ochrony stóp) po prostu wbiec do wody i szybko się zanurzyć. A wchodzenie
powoli z wyjącymi z zimna i od kamieni stopami, jest dość torturowate.
Królik więc nie popływał, zanurzył się tylko w najbardziej niesamowitym jeziorze, jakie do tej pory widział. Jeziora z czarną wodą, wodą wylewającą się za horyzont, z chmurami i mgłami opadającymi z otaczających zboczy. A potworę widać przecież wyraźnie na zdjęciach!
![]() |
Kolejny
dowód. Zdjęcie z 2014 roku
|
Dwukółkowanie też przybrało spore wymiary
ostatnio. Choć Królik na swoim mieszczuchu gdzieś na mazowieckich kolarskich
trasach wygląda jak WALL-E wśród robotów
typu EVE, a i porusza się dwukrotnie wolniej, z zapałem jeździ za miasto.
Dojrzewa Królik do wejścia w posiadanie roweru szosowego. A w ramach
przygotowań, przejechał się Królik dwa dni na pożyczonej szosie. Po tych stu
sześćdziesięciu kilometrach, zaczął Królik ogarniać utrzymywanie równowagi,
górny i dolny chwyt, hamowanie i zmienianie przerzutek. Wrażenie, że taki rower
można szybko i łatwo rozpędzić do ponad 30km/h jest fantastyczne. W szkockich
Highlands też było trochę rowerowania. Na pożyczonym rowerze o absurdalnie
szerokich oponach, który jednak dzięki nim jak czołg wspinał się na wszelkie
wzniesienia, również off road. Kraina cudna i bardzo do rowerowania się
nadająca (choć raczej bez stricte rowerowej infrastruktury). Maj i czerwiec
więc to 2110km przedwukółkowanych przez Królika.
![]() |
Zielono-brunatna kraina do dwukółkowania
|
O bieganiu nie warto nawet wspominać. Było
kilka kilkukilometrowych prób, które za każdym razem z powrotem nadwerężały
wszystkie bolące miejsca.