Dwa miesiące niepływania.
Królik nie ma już siły szukać basenów. Zagryza zęby i powtarza sobie, że
przetrwał lockdown we Flandrii w zeszłym roku, to przeżyje i to. Ale czy na
pewno? Bieganie też wciąż nie wchodzi w grę. Ledwo jakieś truchtania
parominutowe od czasu do czasu. Byle nie zniszczyć znów achillesów (już trzy
razy za szybko Królik w ciągu ostatniego roku do biegania wracał). Więc wciąż
tylko rower i rower i rower. I dwa cudne miejsca, gdzie zanurzyć się można w
strumieniu. Oczywiście na nielegalu, oczywiście gdy nie ma paskudnych wędkarzy,
albo dzieciaków skaczących ze skały… Pozostała woda tylko do patrzenia…
 |
Doggy Beach... psy to nie problem, problemem są wędkarze...
|
 |
Devil's Pool... głęboka woda jest na trzy ruchy żabką dyrektorską... o ile dzieciaki nie skaczą...
|
 |
Woda do patrzenia... Schuylkill river
|
 |
Woda do patrzenia... Delaware river
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz