Jedenaście dni drugiego lockdownu. I już się popsuł Królik.
Po zamknięciu wszystkiego Królikowi został rower i trenażer. Więc kręcił, ile wlezie. W czasie tych pierwszych dni był też dwa razy nad morzem. Woda już tylko do morsowania. Ale pierwsze od miesięcy spokojne i króciutkie bieganie po plaży. No i wspaniale. Udało się: 15h trenażera i 450km w terenie.
I poszło. Szczypiące, czasem nawet ordynarnie bolące achillesy (głównie ten w lewej nodze), jakoś tam zaleczone niebieganiem, nagle poddały się zupełnie. Prawa noga (teraz dla odmiany) nie może ani chodzić, ani pedałować, ani w ogóle nic. Zdaje się, że dni Królika są policzone.
![]() |
Popołudniu wzdłuż kanału już Królik nie pojedzie |
![]() |
Krowy |
![]() |
Na wschód słońca nad Dijle Królik nie pojedzie |
![]() |
Nad morze nie pojedzie |
![]() |
Po plaży nie pobiega |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz