Nie miał Królik raczej takiego przewidywania, że na początku
listopada będzie w Oslo śnieg. Ze śniegiem było tu ostatnio słabo. Przede
wszystkim wtedy, kiedy Królik się na narty wybierał. A teraz miał lecieć
służbowo i o takiej nieciekawej porze roku. A tu wiadomość tuż przed wylotem –
bierzże narty, pada śnieg!
 |
Widok z domu na fjord |
Śnieg był, ale i pracy sporo było, a światła dziennego prawie
wcale i tylko wtedy, gdy Królik zajęty był klikaniem i roztrząsaniem
fundamentalnych zagadnień tego świata. Do tego różnica kilkunastu stopni
spowodowała kilkudniowy niemiły okres dostosowywania się, kiedy Królikowi było
bez przerwy zimno. Bieganie uskuteczniał Królik przed szóstą rano. W totalnych
ciemnościach, bo tu słońce wstawało dopiero po ósmej. Latał wokół jeziora
jedyną oświetloną ścieżką. Buty miał oczywiście zaopatrzone obowiązkowo w
nakładki z kolcami.
 |
Pigger na butach obowiązkowo przed wyjściem |
Na narty jednak tego śniegu brakowało. Cienka wyślizgana warstwa
na głównych trasach jeszcze wystarczała, ale w lesie trzeba było manewrować i
zdzierać ślizgi na wystających korzeniach, kamieniach i drewnianych kładkach.
Dwa razy tylko udało się Królikowi gdzieś na chwilę wyskoczyć i nawet było to
za mało, żeby przypomnieć sobie podstawowy krok. Fotek z nart nie ma – iphone
odmówił współpracy na mrozie.
 |
Na biegowej ścieżce na ponad dwie godziny przed świtem |
 |
W niedzielę na biegowej ścieżce po świcie i w topniejącym śniegu |
Szczęśliwcy i twardziele, do których Królik się niestety nie
zaliczał, jeździli na rowerach. Trafił za to Królik na akcję promocji jeżdżenia
na rowerze w zimie organizowaną przez ratusz. Można było wymienić opony na
kolczaste, zaopatrzyć się w odpowiednie ubrania, napić kawy i zjeść słodką
bułę. A miasto obiecuje, że główne trasy rowerowe będą miały priorytet podczas
odśnieżania w zimie.
 |
Akcja promocji zimowego rowerowania pod ratuszem |
A potem nagle zrobiło się o kilkanaście stopni cieplej, polało
ordynarnym deszczem. Pozostało bieganie na coraz bardziej błotnistej ścieżce.
Biegania faktycznie było sporo. Za to pływania ledwo co. Raptem dwa razy. Nie miał
Królik wiele siły jeździć na basen, a i pomysł to z gruntu koszmarny, żeby
główny (i jedyny 50-metrowy) basen w mieście był czynny od 7 do 19. I to nie
codziennie!
 |
Na basen (i do sauny!) |